Opadają powoli emocje po wyborach. Można spokojnie przeanalizować jak głosowali Polacy. Niestety na razie na stronach PKW nie ma wizualizacji wyników w poszczególnych powiatach czy wręcz gminach. Są protokoły aż tak bardzo zdeterminowany nie jestem... Może jeszcze się coś takiego pojawi tak jak w roku 2005.
Niestety próżno również szukać wyników z obwodów zagranicznych. W prasie były informacje co do wyników w Stanach Zjednoczonych czy niektórych państwach europejskich. Jak zwykle zabrakło informacji o Kanadzie. Nie wiem jak można tak ignorować państwo, w którym swoje polskie pochodzenie deklarowało w 2001 roku ponad 817 tys. osób. Oczywiście związki z krajem z czasem się rozluźniają. Młodsze pokolenie przyznaje się do polskości ale najczęściej już nie mówi po polsku...
W Kanadzie utworzono pięć komisji obwodowych. Jedną w ambasadzie w Ottawie, dwie w konsulatach w Toronto i Vancouver oraz dwie w konsulatach honorowych w Edmonton i Calgary. Nie bawiąc się w subtelności w tych 5 obwodach oddano 4 714 ważnych głosów. Najwięcej oczywiście w Toronto (3298), potem w Vancouver (481), Ottawie (415), Edmonton (368) i Calgary (252). Wszędzie zdecydowanie wygrywał PiS. Najmniejsze poparcie uzyskał w Vancouver ale i tak zagłosowało tam na tą partię prawie 50% wyborców. Nie będę przedstawiał wyników w każdym obwodzie, zainteresowani mogą kliknąć na linki powyżej. Przedstawię tylko zbiorcze zestawienie:
Zawsze jak patrzę na wyniki wyborów w obwodach zagranicznych zastanawiam się czy ich istnienie jest zasadne. Wliczanie głosów z zagranicy do obwodu warszawskiego (w którym mieszkam) wydaje mi się niesprawiedliwe. Oczywiście tych 4 714 głosów nie ma prawie wpływu na wynik końcowy ale i tak pytanie wydaje się zasadne. Niektórzy postulują odebranie prawa do głosowania Polakom, którzy mieszkają za granicą i tam płacą podatki. Zresztą wielu nie tylko mieszkających za wielką wodą Polaków odmawia sobie tego prawa. Moim zdaniem niesłusznie. Utrzymywanie związków z polonią może przynieść Polsce wiele wymiernych korzyści. Udział w wyborach umacnia związki polonii z krajem. Tylko dlaczego kosztem Warszawy? Dlaczego nie przeznaczyć jednego miejsca w Sejmie (ewentualnie paru miejsc w Senacie) dla polonii. Byłoby to dużo bardziej czytelne. Co więcej stwarzałoby szansę na rzeczywisty wybór przez polonię swojego przedstawiciela. Oczywiście za granicą nie głosują tylko osoby zamieszkałe za granicą. Sam głosowałem w wyborach do PE w Londynie. Ci niech sobie dalej głosują na listę warszawską...
Niestety próżno również szukać wyników z obwodów zagranicznych. W prasie były informacje co do wyników w Stanach Zjednoczonych czy niektórych państwach europejskich. Jak zwykle zabrakło informacji o Kanadzie. Nie wiem jak można tak ignorować państwo, w którym swoje polskie pochodzenie deklarowało w 2001 roku ponad 817 tys. osób. Oczywiście związki z krajem z czasem się rozluźniają. Młodsze pokolenie przyznaje się do polskości ale najczęściej już nie mówi po polsku...
W Kanadzie utworzono pięć komisji obwodowych. Jedną w ambasadzie w Ottawie, dwie w konsulatach w Toronto i Vancouver oraz dwie w konsulatach honorowych w Edmonton i Calgary. Nie bawiąc się w subtelności w tych 5 obwodach oddano 4 714 ważnych głosów. Najwięcej oczywiście w Toronto (3298), potem w Vancouver (481), Ottawie (415), Edmonton (368) i Calgary (252). Wszędzie zdecydowanie wygrywał PiS. Najmniejsze poparcie uzyskał w Vancouver ale i tak zagłosowało tam na tą partię prawie 50% wyborców. Nie będę przedstawiał wyników w każdym obwodzie, zainteresowani mogą kliknąć na linki powyżej. Przedstawię tylko zbiorcze zestawienie:
- PiS – 69,28%, PO – 24,12%, LiD – 3,10%, LPR – 2,02%, PSL – 0,55%, Partia Kobiet – 0,38%, PPP – 0,36%, Samoobrona – 0,19%.
Zawsze jak patrzę na wyniki wyborów w obwodach zagranicznych zastanawiam się czy ich istnienie jest zasadne. Wliczanie głosów z zagranicy do obwodu warszawskiego (w którym mieszkam) wydaje mi się niesprawiedliwe. Oczywiście tych 4 714 głosów nie ma prawie wpływu na wynik końcowy ale i tak pytanie wydaje się zasadne. Niektórzy postulują odebranie prawa do głosowania Polakom, którzy mieszkają za granicą i tam płacą podatki. Zresztą wielu nie tylko mieszkających za wielką wodą Polaków odmawia sobie tego prawa. Moim zdaniem niesłusznie. Utrzymywanie związków z polonią może przynieść Polsce wiele wymiernych korzyści. Udział w wyborach umacnia związki polonii z krajem. Tylko dlaczego kosztem Warszawy? Dlaczego nie przeznaczyć jednego miejsca w Sejmie (ewentualnie paru miejsc w Senacie) dla polonii. Byłoby to dużo bardziej czytelne. Co więcej stwarzałoby szansę na rzeczywisty wybór przez polonię swojego przedstawiciela. Oczywiście za granicą nie głosują tylko osoby zamieszkałe za granicą. Sam głosowałem w wyborach do PE w Londynie. Ci niech sobie dalej głosują na listę warszawską...