niedziela, 3 lutego 2008

Dziennikarstwo w IV RP, czyli nie tylko Tomasza Wołka osąd krytyczny...

Znaczna część naszych obywateli uważa, że polityka jest brudna. Dlatego za punkt honoru stawia sobie nie branie udziału w wyborach, nie słuchanie polityków i rezygnację z jakiejkolwiek formy aktywności, która z polityka może być kojarzona (paradoksalnie może by to nawet rezygnacja z przynależności do związków zawodowych). Stara się ignorować coś co istnieje w nadziei, że to coś zniknie. W liberalnej demokracji jest to możliwe, często nawet opłacalne. Czy nie przyjemniej jest urządzić sobie wyprzedażowe polowanie zamiast wysłuchiwać niedorzeczności wygłaszanych z emfazą przez polityków. Przyznam się, że i mnie dopadają podobne odczucia. Stąd poniekąd (ważniejszy jest brak wolnego czasu) moja mała aktywność na blogu. Czasem mam wrażenie, że moje wpisy przypominają trochę sondy badawcze wysłane w kosmos bez konkretnego celu ale z nadzieją, że gdzieś dolecą. I zwykle dolatują ale niestety nie tam gdzie mi się marzy...
Czy zatem polityka jest czymś złym? Aż chciałoby się odpowiedziec jednym słowem, zdecydowanie i bez namysłu. Rzeczywistość jest jednak dużo bardziej skomplikowana. To nie polityka jest bowiem zła, ale ludzie którzy ją tworzą. To przez nich staje się brutalną grą pełną kłamstw i nienawiści, cynicznym zabieganiem o władzę za wszelką cenę. Reagując obrzydzeniem i odwróceniem się od tego co "polityczne" niestety tylko wzmacniamy ludzi, którzy w taki sposób politykę uprawiają.
Nie podoba mi się polska polityka. Nie jestem naiwnym idealistą ale wierzę, że mogą istnieć standardy przestrzegane dla dobra nas wszystkich. O takie właśnie standardy upomina się Tomasz Wołek w weekendowej GW. Czyni to w odniesieniu do środowiska dziennikarskiego wychodząc jednak z podobnych do zawartych w tym wpisie przesłanek. Jest to wystąpienie bardzo odważne i bezkompromisowe, doskonale opisujące to co się w Polsce działo w ostatnich dwóch latach pod rządami PiS. Moim zdaniem bardzo potrzebne chociażby do tego by zmienił się sposób pisania o polityce.
Dziś czytając tekst Piotra Zaremby o łamaniu standardów w polityce miałem wrażenie jakbym czytał swoje wpisy sprzed paru miesięcy, kiedy to PiS rościł sobie prawo do decydowania o zasadności wystawianych przez PO kandydatów. Trudno mu w nim odmówić racji, ale zestawiając go z jego komentarzem do słów Jarosława Kaczyńskiego jakie padły w wywiadzie dla Faktu o Adamie Michniku czuję zażenowanie. Piotr Zaremba wprawdzie zastrzega, że sam by tak nie powiedział ale przecież... i tu mamy formalne usprawiedliwienie wypowiedzi godnej lidera jakiejś ekstremistycznej partii prawicowej a nie partii, która ma szansę na wygranie następnych wyborów. Nawet on stosuje bardzo prymitywny choć skuteczny chwyt "fałszywej symetrii", o którym napisał Wołek. Bo przecież GW to GW i ma swoje grzeszki na sumieniu... Tyle tylko, że w ten sposób można usprawiedliwić nawet Hitlera.
Jak napisałem dobrze się stało, że ktoś odważył się na tak zdecydowane wystąpienie. Mam nadzieję, że nie stanie się ono gwoździem do trumny redaktora Tomasza Wołka, którego bardzo cenię. Dostanie mu się w poniedziałkowej prasie oj dostanie i dlatego chociaż w ten sposób chcę go wesprzeć. Tym bardziej, że oprócz przeszłości przedmiotem jego zainteresowania jest również przyszłość. Sam system stworzony przez IV RP jest bowiem groźny. Jest to zauważalne nie tylko w środowisku dziennikarskim ale wszędzie tam, gdzie władza ma instrumenty na to by wpływać na działania z pozoru niezależnych instytucji. Kto nie wierzy niech zobaczy jak zmieniła się prokuratura po dojściu PO do władzy, jak zmienił się sposób orzekania sądów. Lekcja z ostatnich dwóch lat została odrobiona...

Brak komentarzy: