niedziela, 15 listopada 2009

A/H1N1, czyli o tym czy mamy się czego obawiać...

Z dnia na dzień zaostrza się konflikt wokół zakupu szczepionek na grypę typu A/H1N1. Obie strony sporu niestety zdają się nie rozumieć istoty problemu. Łatwiej mi niestety zrozumieć postępowanie opozycji, jej rola polega na krytyce również tej niemerytorycznej. Rząd jest zaś zobowiązany do dbania o interes społeczny i nie powinien podejmować działań, które mu nie służą. Owszem, każdy rozumie go trochę inaczej, niemniej politycy PO i sama minister Ewa Kopacz zdają się ulegać jakiemuś dziwnemu ideologicznemu zaślepieniu, które nie pozwala im brać pod uwagę nawet najbardziej racjonalnych argumentów. Dla nich po prostu nie ma zagrożenia bo nie ma i już...

Najczęściej przywoływanym przez nich argumentem jest niska śmiertelność wśród osób zakażonych wirusem A/H1N1. To wszystko prawda, wirus grypy w dotychczasowej postaci nie doprowadzi do tak śmiertelnego żniwa ja chociażby grypa hiszpanka w latach 1918-19. Jest on jednak na tyle niestabilny, że jego mutacje mogą mieć dla nas znacznie gorsze skutki... Dlatego tak ważne jest ograniczenie jego rozprzestrzeniania się, również poprzez szczepienia. Strach przed wirusem wynika również z jego „nowości”. Wbrew wyobrażeniom polityków sytuacja nie jest stabilna ale ciągle się zmienia, wraz z pojawianiem się jego nowych mutacji... Mówiąc lapidarnie nie ma „śmiertelnej epidemii” ale należy brać na poważnie jej wystąpienie.

Niestety rząd lekceważy ryzyko, narażając zdrowie obywateli. Zastanawiam się w imię czego? Wypada mi się zgodzić z opinią Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego, działania Ewy Kopacz i jej resortu a właściwie ich brak niestety niosą zagrożenie dla zdrowia Polaków... Co więcej podważanie skuteczności szczepionek jeszcze przed ich zakupem to coś co mnie osobiście nie mieści się w głowie. Publiczne głoszenie, że cztery osoby jakoby zmarły z powodu szczepionki i to na podstawie tekstu w jakiejś bulwarówce powinno skutkować natychmiastowymi dymisjami, również minister Kopacz. Pozwalając sobie na tani populizm, bo mówienie o braku 100% skuteczności szczepionki to przecież nic innego jak populizm właśnie, kompromituje się ona już nie tylko jako polityk ale i jako lekarz. Nie po raz pierwszy zresztą, pamiętam jej wypowiedzi, w których wprowadzanie zakazu palenia w miejscach publicznych nazywała zamachem na swobody obywatelskie...

Nie trzeba być lekarzem, by wiedzieć, że żadna szczepionka nie daje 100% gwarancji. W przypadku gruźlicy jest przecież podobnie, chodzi przecież głównie o wytworzenie przeciwciał, które jeśli nie uchronią przed chorobą to chociaż pozwolą organizmowi skuteczniej z nią walczyć. Ideologiczne zaślepienie PO niestety nie pozwala na rzeczową dyskusję. Wskazywanie, że koncerny farmaceutyczne zarabiają krocie na szczepionce to tani populizm. Tak samo byłoby przecież, gdyby wybuchła epidemia cholery... Tak samo jest w przypadku AIDS, tu pani minister milczy bo przecież jako wiernej wyznawczyni wolnego rynku nie wypada jej krytykować wolności gospodarczej, nawet jeśli ta niesie zagrożenie dla życia ludzi... Nie wiem skąd teraz u niej to oburzenie na koncerny farmaceutyczne...

Ja patrząc na rozwój sytuacji widzę jak Polska zostaje w tyle. Być może wirus grypy A/H1N1 okaże się nieszkodliwy ale siedzenie z założonymi rękami i nic nie robienie uważam za skrajną nieodpowiedzialność i wręcz głupotę. Liczba zaszczepionych idzie na świecie już w setki milionów, kraje wokół nas podejmują stosowne działania. Rząd PO ponownie dumnie twierdzi, że to my mamy rację a nie reszta świata. Być może będzie miał szczęście, chcę by tak było... Czarny scenariusz nie musi się spełnić, niemniej ryzyko podejmowane przez rząd PO i to z bliżej niesprecyzowanych powodów (oszczędności?) uważam za karygodne. Trwają negocjacje w sprawie zakupu szczepionki, z pewnością ją wcześniej czy później nabędziemy. Ciekawe jak tłumaczyć będzie minister Ewa Kopacz niechęć Polaków do szczepienia się. Pragnę zauważyć, że szczepienia mają sens tylko wtedy, gdy poddaje się im dużą część populacji. Kiedy minister zdrowia sugeruje, że zaszczepienie się może prowadzić do śmierci to któż o „zdrowych zmysłach” zdecyduje się na taki krok... Oburzałem się na ministra Ziobrę, kiedy doprowadził do zapaści polską transplantologię. Ewa Kopacz niestety idzie w jego ślady, nie boje się porównywać obu spraw choć to może niektórych szokować. Mam nadzieję, że pani minister „skończy” o wiele gorzej i szybciej niż „piękny młodzieniec z Krakowa”. Niestety nie zanosi się na to...

4 komentarze:

Elenoir pisze...

Nie znam się na szczepionkach, więc trudno mi jednoznacznie stwierdzić, kto ma rację. Uważam panią Kopacz za kiepską minister, nie tylko z powodu wypowiedzi deprecjonujących szczepionki. Za panem Kochanowskim też nie przepadam. Denerwuje mnie podejście mediów do tej sprawy - niewiele rzetelnych informacji, za to dużo krzykliwych tytułów.
Nie należę do grup ryzyka, nigdy nie szczepiłam się przeciwko grypie i teraz też nie zamierzam. Przeciwdziałam zarażeniu się tak, jak potrafię - często myję ręce i, jeśli to możliwe, unikam tłumów.
Ciekawa jestem, ilu ludzi rzeczywiście się zaszczepi, kiedy pojawi się w Polsce taka możliwość. Spodziewam się, że bardzo niewielu.

Unknown pisze...

Sprytne i błyskotliwe porównania z Ziobro. Niemniej na jego usprawiedliwienie można powiedzieć, że o służbie zdrowia nie miał kompletnie pojęcia, a ponadto działał w "politycznym afekcie" (sic!)
Ewa Kopacz choć formalnie odpowiada za resort, to jakby raczej kontestowała jego prerogatywy i zadania. Arcyciekawe.
Pzdr. :)

ith pisze...

@ Elenoir
Trudno odpowiedzieć na pytanie ile osób się zaszczepi, nie ma chyba u nas tradycji szczepień ochronnych na grypę... Z drugiej strony widać sygnały, że chętni są.
Ja nie podejmuje nawet jakiś specjalnych środków ostrożności, pewnie to błąd ale dla mnie to w dużym stopniu nadal tylko problem teoretyczny. Bardziej boję się o bliskich, którzy moga się znależć w grupie szczególnego ryzyka... Nie ukrywam jednak, że informacje z Ukrainy o ewentualnej groźnej mutacji trochę mnie zaniepoiły.
O mediach nie chce mi się nawet pisać... Miałem chyba nawet zamiar napisac o politykach kierujących się doniesieniami prasowymi i dziennikarzach ignorantach, którzy w swoich tekstach wolą odwoływać się do emocji niż wiedzy ale po co kopać leżącego...

@ Jah
Dzięki:). Faktycznie, nie pomyślałem o okolicznościach łagodzących dla Ziobry;).

Anonimowy pisze...

Dzieki za ciekawy blog