wtorek, 4 marca 2008

Kanada dyskutuje o Kosowie...

No i stało się. Tak jak się można było spodziewać uznanie niepodległości Kosowa może stać się źródłem wielu problemów. Szczególnie dotyczy to państw niejednorodnych etnicznie, w których występują silniejsze bądź słabsze tendencje separatystyczne. Zaskakują mnie więc takie państwa jak chociażby Wielka Brytania, która tak łatwo decyduje się na uznanie prowincji, która przecież ogłasza niepodległość na podstawie jednostronnej decyzji. Oczywiście sytuacja Szkocji jest nieco inna niż Kosowa i trudno mi sobie wyobrazić jednostronną decyzję władz w Edynburgu. Niemniej jednak otwierają się całkiem nowe możliwości przed ruchami separatystycznymi...
W Kanadzie przed uznaniem Kosowa ostrzegał były premier Jean Chretien. Powoli staje się oczywiste, że precedens Kosowa może być wykorzystywany przez quebeckich separatystów. Po początkowej umiarkowanej akceptacji dla niepodległości Kosowa chyba powoli zaczyna przychodzić otrzeźwienie i rodzą się wątpliwości. Na razie wygląda na to, że rząd w Ottawie się jeszcze nie zdecydował. Jeśli uzna Kosowo to jeszcze nie raz będzie przeklinał tą decyzję...
Z innych kanadyjskich spraw należałoby wspomnieć o wyborach w Albercie. Nie mogę powstrzymać się i nie napisać, że kanadyjska (ale nie tylko) polityka zaczyna przechyla się coraz bardziej na prawo. Może poza Stanami, ale tam przecież wynik wyborów wcale jeszcze nie jest przesądzony i wcale republikanie nie są już przegrani. W Albercie wygrał Ed Stelmach i jego konserwatyści (w całej Kanadzie też są bliscy większości jak wskazują sondaże) i jest to już jedenaste zwycięstwo tej formacji z rzędu w tej prowincji ropą płynącej. O tym dlaczego tak się stało można przeczytać tutaj...
I na koniec krótki raport, który mile łechce kanadyjską dumę. Miło jest pewnie przeczytać, że aż 91% Amerykanów uważa, że w Kanadzie są lepsze warunki do życia niż w Stanach. Czyli jest niemal tak samo dobrze jak w Polsce.

2 komentarze:

Kamil Janicki pisze...

Podobna debata co w Kanadzie toczy się choćby na bliskiej nam Słowacji albo w Rumunii. Swoją drogą miło trafić na bloga, który podobnie jak mój nie zajmuje się tylko polskim podwórkiem i tylko najważniejszymi z polskiej perspektywy krajami :)

ith pisze...

Dokladnie tak, chociaz przeciez nie tylko. Debata ma jeszcze chyba bardziej burzliwy charakter w Hiszpanii, Indonezji czy Gruzji. Zasadnicza roznica miedzy tymi panstwami jest jednak to, zeone zdecydowanie odrzucily mozliwosc uznania Kosowa a Kanada jeszcze sie zastanawia.
Dzieki za mile slowa. Jak dotad sprawy zagraniczne, ktore poruszalem na blogu spotykaly sie co najmniej z marnym zainteresowaniem:).
Zlozylem kontrwizyte i obiecje wpadac czesciej:).