czwartek, 21 sierpnia 2008

Psucie święta, czyli Dalajlama znów coś smęci o ofiarach...

Niektórzy to nie potrafią się zachować... Sami ponurzy i wyniośli nie mogą znieść radości innych. Zepsują święto innym swoimi nudnymi i napuszonymi opowiastkami. Tym razem „coś ugryzło” Dalajlamę i nie mógł powstrzymać słowotoku w wywiadzie dla Le Monde. Zawsze się jednak znajdzie jakaś czarna owca, której ciągle coś nie pasuje. Pamiętamy jeszcze wspaniałe święta w naszej socjalistycznej ojczyźnie, które były tylko pretekstem dla elementu przestępczego do wszczynania awantur. Teraz też ciągle słychać narzekania na najlepszego prezydenta w historii Polski (wliczając w to królów, książąt i biskupów), który swoją odwaga uczynił z Polski prawdziwe mocarstwo jednego dnia dając opór Rosji, drugiego zawierając strategiczny sojusz z USA. Krótko mówiąc zawsze komuś się coś nie podoba... Ach, jak by to pięknie było, gdyby wszyscy żyli w zgodzie i mieli jedynie słuszne poglądy na wszystko.
Dużo możemy się od organizatorów igrzysk nauczyć. Dlatego ja zupełnie olewam sportową rywalizację skupiając się na działaniach władz, które zaskakują świat swoją potęgą i prowadzą Chiny ku świetlanej przyszłości. Ach jak bym chciał by w naszym kraju można by było decyzją administracyjną zamknąć tych wszystkich homo-turystów paradowiczów z Berlina na dziesięć dni bez nakazu sądu... Albo wziąć tych wszystkich nierobów z Mazur, co to w PGR-ach jeszcze potrafili pracować a teraz mają dwie lewe ręce i zagonić ich do budowy stadionów (autostrady odpadają bo przecież nie będą oni raczej po nich jeździć a na stadionowe pogadanki „ojców narodu” wpadną). Albo pozamykać tych wszystkich szalonych ekologów w obozach reedukacyjnych za stawanie na drodze postępu, Augustów miałby już swoją obwodnicę. Rozmarzyłem się trochę...
Nie wiem jak można nie podziwiać chińskiej konsekwencji w działaniu. U nas ciągle się ktoś wtrąca w nasze sprawy. Gdyby nie prezydent rządziłby u nas już dawno ten cały Barroso ze swoją niemiecką świtą. Władze Chin nie przejmują się światem, pacyfikują, zamykają w obozach, strzelają do tłumów. Dla innych igrzyska byłyby przeszkodą, nie dla nich... Słusznie rozumują, że skoro świat patrzy na olimpijskie areny to ma mniej czasu na inne sprawy.
Ten anachroniczny do cna Dalajlama nie rozumie, że jest już tylko odrobinę niemodną ikoną popkultury. Nikt nie traktuje go poważnie i może sobie wygadywać różne głupoty we francuskiej prasie. Jest tylko miłym, uśmiechającym się zbyt często dziadkiem. Dlatego nie potrafię ukryć swojej dezaprobaty dla tego jego moralizatorstwa. Ośmiela się nam wszystkim mówić co jest dobre a co złe. Nie pytany!!!! Od dziś wypada z mojej listy miłych dziadków. Nie wiem czy zastąpi go Hu Jintao, bo chyba jest na to jeszcze trochę za młody. Ale to jego wysokie czoło, zmysłowe usta i mądre oczy. I co najważniejsze nie ma fryzury jak jakiś kibol...

Brak komentarzy: