Mój sąsiad w tajemnicy zdradził mi, że dziś wielkie święto. Ponoć sama Madonna ma zstąpić i z tej okazji zaśpiewać. Będzie okazja do wniebowzięcia, przynajmniej dla podpitych fanów. Z Madonną to nie wiadomo jeszcze, podobno znów z Żydami zaczęła się zadawać... Miejsce wybrała optymalnie, na lotnisku nic jej w tym zstępowaniu/wstępowaniu nie przeszkodzi. Pan prezydent podobno swój najlepszy garnitur otrzepał z naftaliny i chłopaków z okolicznych jednostek na plac zwołał, by żołdu za darmo nie przejadali i święto pomogli uczcić odpowiednio. Wystroili się panowie wojskowi, ordery poprzypinali i piersi dumnie powypinali. Brakuje tylko czołgów, które by rozjechały tak pieczołowicie ostatnio remontowane ulice.
Mam mały mętlik w głowie, w jakiś dziwaczny sposób miesza się religia, nacjonalizm (dobry czy zły, dziś mam to gdzieś) i kiepska rozrywka. Nie wiem tylko co ma jedno do drugiego, o ile wiem Madonna nigdy w armii nie służyła i poglądy miała raczej pacyfistyczne. Chyba, że ta cała ucieczka do Egiptu to wielka ściema, która miała ukryć jej pracę dla wywiadu. Nie pytam nawet którego, są tacy co takie rzeczy od razu wiedzą, ich pytajcie... Z pewnością mamy dziś jednak święto więc na wszelki wypadek wywieszam flagę, oczywiście Indii bo przynajmniej wiem co Hindusi właściwie dziś świętują...
Ale nie o tym miał być ten wpis. Jak zwykle mam problemy z proporcjami i cała para idzie w gwizdek/wstęp. Tak jak napisałem w tytule wpisu poczułem w sobie moc. Mniej więcej rok temu umieściłem na FotoForum GW dwa zdjęcia zrobione niedaleko miejsca, w którym przyszło mi doświadczać cudu jakim jest życie. Można było na nich zaobserwować boisko do koszykówki z chwiejącymi się na wietrze koszami. Z niezrozumiałych dla mnie względów (przecież w kosza gra się najlepiej na ubitej ziemi) miejscowa młodzież omijała to miejsce. W pewnym momencie jacyś dobrzy ludzie zaczęli w tym miejscu zostawiać samochody. Parking dobrze służył wielu osobom, pół boiska pozostawało do dyspozycji ewentualnych graczy. Samochody nie parkowały tam ponieważ najmniejsze opady deszczu zamieniały teren w bajoro. Drogie samochody, drogie buty, drogie skarpety... Nie bez powodu bogaci ludzie są bogaci.
Zdjęcia zatytułowałem „rewitalizacja według władz dzielnicy Warszawa Wola”. Zobaczyło jej ze 150 osób zanim je z forum wykasowałem. Niezbyt wielki sukces... Rok później przechodząc tamtędy ze zdumieniem zobaczyłem, że nie ma tam już parkingu. Całe boisko zostało zwrócone graczom w koszykówkę. Pięknie odmalowane słupki skutecznie bronią dostępu kierowcom niezależnie od ich statusu społecznego, ba nawet płci. Tak, to wtedy poczułem moc i jeszcze teraz trochę mnie trzyma. Poczułem się jak Superman, który zamienił na chwilę pracę w kopalni kryptonitu na zwyczajne fedrowanie. Wprawdzie tak na chłodno trudno mi jest dostrzec związek przyczynowo skutkowy między opublikowaniem zdjęć a działaniami podjętymi przez władze dzielnicy ale na razie staram się o tym nie myśleć. Boisko wygląda super. Ewentualni gracze muszą się jednak pospieszyć. Powoli tworzy się tam bardzo unikalny ekosystem i być może już wkrótce teren ten zostanie objęty programem Natura 2000. Tak czy inaczej po raz wtóry jestem dumny, z tego gdzie dane jest mi mieszkać!!!!!
Mam mały mętlik w głowie, w jakiś dziwaczny sposób miesza się religia, nacjonalizm (dobry czy zły, dziś mam to gdzieś) i kiepska rozrywka. Nie wiem tylko co ma jedno do drugiego, o ile wiem Madonna nigdy w armii nie służyła i poglądy miała raczej pacyfistyczne. Chyba, że ta cała ucieczka do Egiptu to wielka ściema, która miała ukryć jej pracę dla wywiadu. Nie pytam nawet którego, są tacy co takie rzeczy od razu wiedzą, ich pytajcie... Z pewnością mamy dziś jednak święto więc na wszelki wypadek wywieszam flagę, oczywiście Indii bo przynajmniej wiem co Hindusi właściwie dziś świętują...
Ale nie o tym miał być ten wpis. Jak zwykle mam problemy z proporcjami i cała para idzie w gwizdek/wstęp. Tak jak napisałem w tytule wpisu poczułem w sobie moc. Mniej więcej rok temu umieściłem na FotoForum GW dwa zdjęcia zrobione niedaleko miejsca, w którym przyszło mi doświadczać cudu jakim jest życie. Można było na nich zaobserwować boisko do koszykówki z chwiejącymi się na wietrze koszami. Z niezrozumiałych dla mnie względów (przecież w kosza gra się najlepiej na ubitej ziemi) miejscowa młodzież omijała to miejsce. W pewnym momencie jacyś dobrzy ludzie zaczęli w tym miejscu zostawiać samochody. Parking dobrze służył wielu osobom, pół boiska pozostawało do dyspozycji ewentualnych graczy. Samochody nie parkowały tam ponieważ najmniejsze opady deszczu zamieniały teren w bajoro. Drogie samochody, drogie buty, drogie skarpety... Nie bez powodu bogaci ludzie są bogaci.
Zdjęcia zatytułowałem „rewitalizacja według władz dzielnicy Warszawa Wola”. Zobaczyło jej ze 150 osób zanim je z forum wykasowałem. Niezbyt wielki sukces... Rok później przechodząc tamtędy ze zdumieniem zobaczyłem, że nie ma tam już parkingu. Całe boisko zostało zwrócone graczom w koszykówkę. Pięknie odmalowane słupki skutecznie bronią dostępu kierowcom niezależnie od ich statusu społecznego, ba nawet płci. Tak, to wtedy poczułem moc i jeszcze teraz trochę mnie trzyma. Poczułem się jak Superman, który zamienił na chwilę pracę w kopalni kryptonitu na zwyczajne fedrowanie. Wprawdzie tak na chłodno trudno mi jest dostrzec związek przyczynowo skutkowy między opublikowaniem zdjęć a działaniami podjętymi przez władze dzielnicy ale na razie staram się o tym nie myśleć. Boisko wygląda super. Ewentualni gracze muszą się jednak pospieszyć. Powoli tworzy się tam bardzo unikalny ekosystem i być może już wkrótce teren ten zostanie objęty programem Natura 2000. Tak czy inaczej po raz wtóry jestem dumny, z tego gdzie dane jest mi mieszkać!!!!!
3 komentarze:
Koło mojej dawnej podstawówki wybudowano niedawno piękne boiska: do koszykówki, tenisa, piłki nożnej; jest nawet bieżnia, która, z daleka przynajmniej, wygląda na tartanową. A ja dość często miałam wf na korytarzu...
No super - jeśli czujesz więcej mocy to ciągle zapraszam do współdziałania, razem możemy więcej, włącznie ze zmienianiem miasta nie tylko raz na przylot Madonny :D
@ Elenoir
U mnie również się zdarzało. Na rok zamknięto salę gimnastyczną bo groziła zawaleniem... Niestety u mnie w okolicy niewiele się buduje, częściej likwiduje to co jest. Boisko, o którym napisałem to pozostałość po sporym placu zabaw. Karuzele i inne atrakcje dla dzieci już dawno poszły na złom, ktoś więc wpadł na pomysł boiska. Może nawet chciał dobrze...
@ Beniex
Ze mnie to tylko taki działacz od święta:). Ale poważnie, zastanawiałem się nad tym czy nie mógłbym napisać czegoś dla Zielonej Gazety. Nie wiem tylko czy jestem wystarczająco dobry;).
Wybieram się też od jakiegoś czasu do odwiedzenia Pięknej w poniedziałkowy wieczór i zawsze coś mi wypada:).
Prześlij komentarz