poniedziałek, 5 listopada 2007

Arogancja usprawiedliwiona, czyli rozgrzeszanie Ludwika Dorna...

Niektóre dni już z założenia bywają ciekawsze od innych. Dla kogoś zainteresowanego polityką taki dzień miał miejsce dziś. Pierwsze posiedzenie sejmu zawsze jest czymś co wzbudza emocje. Zawsze początek niesie za sobą jakieś nadzieje. Co więcej pierwsze gesty i działania stają się swoista wróżbą na przyszłość. Myślę, że uważny obserwator już dziś może przewidywać jak będzie wyglądała polityka w najbliższych miesiącach. Ja jednak nie zamierzam dokonywać jakiejś wnikliwej i całościowej analizy. Oglądając telewizję nie myślałem nad dalszym losem naszej demokracji ale skupiałem się na drobnych gestach wykonywanych przez polityków. Muszę przyznać, że czerpałem z tego dużo przyjemności...
Któż nie rozczuliłby się bezradnością pana premiera podczas żywiołowego powitania nawet przez członków PiS Lecha Wałęsy. Jakie słodkie było wzgardliwe wydęcie ust przez pana prezydenta, gdy do słów przysięgi Donald Tusk dodał “Tak mi dopomóż Bóg”. Albo zakłopotanie prof. Widackiego i prof. Filara gdy poszli w ślady Donalda Tuska zupełnie inaczej niż ich koledzy z LiD. Przebił to chyba tylko zasępiony wyraz twarzy posła Kurskiego zesłanego niemal do ostatniego rzędu...
Mnie jednak szczególnie zainteresował Ludwik Dorn. Z prawdziwą przyjemnością patrzyłem na byłego już marszałka sejmu gdy nie mógł ukryć rozbawienia podczas przedstawiania życiorysu jednego z kandydatów na swojego następcę. Mierzwił przerzedzoną już nieco czuprynę, zasłaniał usta starając się nie wybuchnąć śmiechem. Kręcił z niedowierzaniem głową bawiąc się setnie. Arogancja, która już nieodłącznie będzie się z jego wizerunkiem politycznym kojarzyć błyszczała. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby przedstawiano życiorys Bronisława Komorowskiego. Było jednak inaczej, bo to poseł Kuchciński zachwalał Krzysztofa Putrę...
Przez te kilka minut zrozumiałem skąd się owa słynna arogancja Ludwika Dorna bierze. Jeśli otaczają cię ludzie tacy jak Kuchciński, Putra, Szczygło, Fotyga, Brudziński, Szczypińska, Dudziński, Girzyński, Hofman i wielu innych po prostu nie można nie stworzyć teorii o wykształciuchach. Na codzień obcując z ludźmi z pozoru wykształconymi (oprócz Putry, który skończył edukację na poziomie technikum i bodaj Szczypińskiej), którzy jednak na każdym kroku wykazują ignorancję i podstawowe braki w logicznym myśleniu po prostu nie można inaczej. Że nie wspomnę już o pewnej kulturze, która w odległej przeszłości wiązała się z wykształceniem...
W takich okolicznościach bardzo łatwo nabawić się przekonania o własnej niezwykłości i marności intelektualnej innych. Słuchając bzdur o tym, że pan Putra “reprezentuje ogólnonarodową większość” czy hymny pochwalne na temat jego działalności opozycyjnej (szef komitetu zakładowego) i jego tradycji rodzinnych (tatuś poseł) w sposób naturalny pojawia się poczucie własnej wyższości. Bo skoro wybrańcy narodu reprezentują tak niski poziom intelektualny by nie widzieć absurdalności wypowiadanych przez siebie słów to jak “głupi” musi być naród, który ich wybrał. Tym bardziej, że poseł Kuchciński starał się w pewien sposób zestawić życiorys Putry i Komorowskiego. Nie muszę dodawać, że tylko ktoś kto ma polityczne skłonności samobójcze może sobie na to pozwolić...
Dlatego Ludwik Dorn jak na konserwatystę przystało jest trochę mizantropem, a trochę dobrym ojcem, który wie lepiej czego chcą inni. Nie dziwi mnie więc jego “bunt”, na który zdecydował się wraz z Pawłem Zalewskim i Kazimierzem Michałem Ujazdowskim. Co by nie mówić są to ludzie, których z całą pewnością nie można nawyzywać od ignorantów. W ostatnich czasach w PiS ich jednak izolowano, było zapotrzebowanie bardziej na żołnierzy niż polityków, którzy mają własny kręgosłup i szare komórki. Teraz po wyborach są pierwsze tego widoczne efekty. Na następne trzeba będzie jednak poczekać jeszcze przynajmniej do powołania komisji śledczych...
A tymczasem bawię się setnie obserwując rozbawienie Ludwika Dorna. Całe szczęście, że zajmował on podczas tej debaty miejsce obok Bronisława Komorowskiego bo zapewne w innym przypadku nie zaobserwowałbym jego zachowania a Państwo nie czytaliby tych słów...

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Polski Sejm w pełni potwierdza kilka reguł. m.in. tą którą sformułował Emil Cioran: "Demokracja jest festiwalem miernoty i przeciętności.". A PiS nigdy nie słynął ani z demokracji, ani z kultury.

ith pisze...

Nie ma sensu polemizować z tym stwierdzeniem. Jednak wcale nie musi tak być. Demokracja liberalna ma szereg instytucji, które ten festiwal mają ograniczać.
Bardzo ważną rolę pełnią w tym partie polityczne, które mają przecież dokonywać rekrutacji kadr. Partie polityczne w Polsce są jednak bardzo słabe. Szczególnie PiS, który można określić jako Jarosław Kaczyński, długo nic a potem plankton. Brak procedur doboru kadr w PiS w połączeniu z wodzowskim kierownictwem stwarza warunki do tego o czym mówi Cioran...

Anonimowy pisze...

A ja się dziwię, że tobie się chce oglądać relacje z naszego parlamentu:) Nawet gdybym miała tv, byłoby to ponad moje siły:)

ith pisze...

Jedynym dla mnie usprawiedliwieniem jest to, że już lepiej oglądać tv niż pracować:).
Ale poważnie to od czasu do czasu, gdy ma miejsce jakieś ważne wydarzenie to oglądam. To chyba już trochę zboczenie zawodowe:).

Anonimowy pisze...

No chyba, że tak:)