wtorek, 22 kwietnia 2008

"Totalitaryści z Juden Zeitung", czyli słów kilka o Gazecie Wyborczej.

Szukam w myślach kogoś, kto zasługuje zdaniem "prawdziwego patrioty" na większa pogardę niż macożercy z Gazety Wyborczej i nie znajduję nikogo takiego. W ostatnich miesiącach co prawda do wrogów tego co polskie dołączają następne tytuły czego dobitnym wyrazem jest akcja bojkotu niektórych mediów zainicjowana na salonie24. Prawdziwy wróg jest jednak tylko jeden, nic nie przebije Gazety Wyborczej i Adama Michnika. Zastanawiam się skąd bierze się gwałtowność ataków na bądź co bądź przecież tylko jedno z wielu mediów. Dlaczego Gazeta Wyborcza jest dla wielu ludzi symbolem czystego zła?
Moim zdaniem nie można zrozumieć "tego fenomenu" bez cofnięcia się do przeszłości. Gazeta powstawała jako organ Solidarności. Jej celem było przełamanie monopolu informacyjnego PZPR i jej sojuszników. Tak długo jak istniał wspólny wróg jednoczący opozycję tak długo była ona symbolem wolności słowa i dobrem samym w sobie. Pierwsze poważne pęknięcie opozycji zauważalne przy wyborach prezydenckich w 1990 roku musiało mieć również wpływ na Gazetę Wyborczą. "Przejęcie" jej przez Adama Michnika postrzegane było przez jego przeciwników jako zdrada. Symbol został zbrukany, zawłaszczony przez małą grupę, która nie miała prawa tego zrobić. Symboliczne jest odebranie symbolu Solidarności Gazecie Wyborczej. Od tej pory nie była już jednym z symboli całej opozycji ale tylko "niewielkiej" jej części. "Większość" tej zdrady nigdy nie wybaczy. Premier Kaczyński nie omieszka później przy każdej sposobności podkreślić jak groźna jest Gazeta Wyborcza i jak bardzo jej działania są szkodliwe dla Polski.
W tym kontekście gwałtowność ataków już tak nie zaskakuje. Dla znacznej części jej krytyków Gazeta Wyborcza jest symbolem zdrady i zawłaszczenia świętego dla wszystkich symbolu. Nie jest więc jedną z wielu gazet i nigdy nie będzie. Dla polskiego "patrioty" świadomość, że jeden z istotnych symboli polskiej rewolucji Solidarności przejął Adam Michnik, osobnik o dość podłym pochodzeniu musi być bardzo bolesna. Nic dziwnego, że blogerzy z wPisz24.pl określają Gazetę Wyborczą jako "totalitarną Juden Zeitung" a mój kolega z PiS "żartobliwie" określa ją jako "Koscher Zeitung". Wszystko bardzo ładnie układa się w jedną całość. Wszyscy wiemy jacy są "oni", knują i myślą tylko o własnym interesie. Stąd już tylko krok do oskarżenia Gazety Wyborczej o antypolską działalność...
Nieprzypadkowo najostrzejsza krytyka płynie ze strony ludzi będących wcześniej z gazetą związanych. Wspominani blogerzy z wPisz24.pl tam właśnie zaczynali swoja blogową działalność. Wielu niechętnych jej publicystów również dawniej było z nią związanych. Odchodzili często zrażeni autorytarnymi metodami zarządzania Gazetą przez Adama Michnika. Najczęściej z raną w sercu bo przecież była ona "wspólnym dobrem" a nie prywatnym poletkiem jej naczelnego. Mnie osobiście śmieszy jak jej krytycy "odkrywają", że Gazeta ma jakąś linię. Budzi to powszechną krytykę, chociaż w przypadku innych tytułów to rzecz naturalna.
Przemiana Gazety Wyborczej moim zdaniem nie różni się zasadniczo od tej jaką przeszedł inny symbol zmian po 1989 roku, czyli NSZZ Solidarność. To również jest symbol, który teraz zdecydowanie jest o wiele uboższy w treści. Związek bardzo się zmienił, już dawno przestał być reprezentatywny dla całej opozycji. Popierając w ostatnich wyborach jedną z partii postsolidarnościowej opozycji przeciwko drugiej ostatecznie zdezawuował symbol jakim była dotąd NSZZ Solidarność. Dla mnie to smutne wydarzenie, ale związek dokonał wyboru. Szanuję to chociaż nie bardzo mi się to podoba. Przez myśl mi jednak by nie przyszło by wyzywać władze związku od "obcych rasowo" czy twierdzić, że prowadzą działalność antypolską.
Gazeta Wyborcza reprezentuje bardzo określony punkt widzenia. Nie zawsze podobają mi się akcje przez nią podejmowane (nie do końca zrozumiały stosunek do lustracji) inne bardzo (np. ochrona Doliny Rospudy, Jedwabne, seks afera). Daję jej jednak prawo do swobody, niech zajmuje takie stanowisko jakie chce. Ja bardzo łatwo mogę go nie poprzeć i po prostu wybrać inny dziennik. Być może u niektórych dziennikarzy widać przyzwyczajenie wyniesione z niezwykłych czasów początku transformacji do odgrywania w polityce aktywnej roli. Prawdę mówiąc takie pozostałości dostrzec można również w pozostałych tytułach...
Nie zarzucajmy Gazecie, że nie reprezentuje stanowiska wszystkich Polaków, bo to w dobie pluralistycznych mediów nie jest możliwe. I dobrze, że ma ona dość dobrze sprecyzowany punkt widzenia. Przestańmy wreszcie myśleć o niej jako demonicznym demiurgu z zacznijmy dostrzegać fakt, że jest to jeden z wielu tytułów na rynku. Gazeta jest wyrazicielem poglądów znacznej części naszego społeczeństwa, to że definiuje to co dla Polski dobre inaczej niż patriotyczna prawica nie oznacza od razu, że jej na tym dobru nie zależy. Ja jestem w stanie przypisywać dobre intencje nawet Gazecie Polskiej, którą uważam za obsesyjnie paranoiczną. Męczy mnie już eksponowanie pęknięcia, które miało miejsce wieki temu. Czas na ocenę rzeczywistości taka jaka ona jest. W ostatnim czasie pojawiło się kilka nowych tytułów i to jest dobre dla nas czytelników bo wymusza również na Gazecie większą rzetelność. Czas już najwyższy przestać myśleć schematami, które dawno się zdezaktualizowały.

Brak komentarzy: