Patrzę na tych wszystkich pięknych i bogatych i ich nienawidzę. Moje serce raduje się, gdy dostają po nosie. Dlatego niemal w euforię wprowadziła mnie informacja o tym, że premier Mirek Topolanek nie został wpuszczony do popularnej dyskoteki na Cyprze. Może sobie rządzi 10 milionami Czechów, niech dzwoni do Busha przed zaśnięciem czy bryluje na największych bankietach. Okazuje się, że nic nie znaczy gdy staje przed ochroniarzem z dyskoteki na Cyprze. Dla niego nie jest tylko podstarzałym burakiem. Dla tego silnego mężczyzny z nienaturalnie rozrośniętym karkiem i schludną czaszką nie ma znaczenia kim jesteś ale jaki jesteś. Taki dziadek jak Topolanek przecież nie może byc „zajefajnym gostkiem”.
W Polsce też się dobrze dzieje. Nie tak dawno świat obiegła informacja, że nie wystarczy mieć pieniędzy by kupic mieszkanie na ekskluzywnym zamkniętym osiedlu na warszawskim Mokotowie. Możesz mieć piersi, o których marzy połowa męskiej populacji nad Wisłą ale i to nie pomoże. Nie wszystko można kupic za pieniądze. Czytając Fakt o problemach Dody nie mogłem nie poczuć satysfakcji, zresztą taki był cel tego „artykułu”.
Ja oczywiście dodam nieskromnie jestem wpuszczany wszędzie. Raz tylko zrezygnowałem z wejścia do pewnego odlotowego miejsca bo byłem w większym gronie i był wśród nas jeden burak, który zepsułby atmosferę w klubie swoim wyglądem. Taki Mirek Topolanek... Oczywiście już nie jest naszym kumplem bo przecież pieniądze to nie wszystko. Ważne by być „zajefajnym gościem”. Ci goście przed klubami rozpoznają nas fajnych ludzi bezbłędnie. Wiadomo, też są fajni...
Niestety na razie jeszcze Doda jest wszędzie wpuszczana, dla mnie intelektualisty do duży problem. Spotkanie z tą Panią mogłoby zbrukać tą fajnośc we mnie, którą mam w sobie od urodzenia. Mam nadzieję, że nie tylko zamknięte osiedla zostaną dla Dody zamknięte ale również wszystko inne z moim mięsnym i warzywniakiem włącznie. Przecież byle kto nie będzie macał mojej sałaty... Właściwie na liście umieściłbym nie tylko Topolanka i Dodę. Taki Kaczyński powinien dostać areszt domowy, a Tusk z tą swoją miłością musi być krypto gejem (a tych to my nie lubimy chociaż jesteśmy fajni). I ci studenci bez grosza przy duszy, dziadkowie i babcie żałośnie przypominający nam o nieuchronnym i niefajni żebrzący nieudacznicy. Wywiózł bym ich wszystkich z miasta, bo przecież Warszawa to fajne miasto... Bo nie może byc równych i równiejszych. Co innego fajni i fajniejsi. Przecież to nie nasza wina, tacy się urodziliśmy i po prostu trzeba uznac ten fakt. A ci niefajni niech sobie gadają co chcą. I tak nikt ich nie będzie przecież słuchał bo są zupełnie niefajni...
W Polsce też się dobrze dzieje. Nie tak dawno świat obiegła informacja, że nie wystarczy mieć pieniędzy by kupic mieszkanie na ekskluzywnym zamkniętym osiedlu na warszawskim Mokotowie. Możesz mieć piersi, o których marzy połowa męskiej populacji nad Wisłą ale i to nie pomoże. Nie wszystko można kupic za pieniądze. Czytając Fakt o problemach Dody nie mogłem nie poczuć satysfakcji, zresztą taki był cel tego „artykułu”.
Ja oczywiście dodam nieskromnie jestem wpuszczany wszędzie. Raz tylko zrezygnowałem z wejścia do pewnego odlotowego miejsca bo byłem w większym gronie i był wśród nas jeden burak, który zepsułby atmosferę w klubie swoim wyglądem. Taki Mirek Topolanek... Oczywiście już nie jest naszym kumplem bo przecież pieniądze to nie wszystko. Ważne by być „zajefajnym gościem”. Ci goście przed klubami rozpoznają nas fajnych ludzi bezbłędnie. Wiadomo, też są fajni...
Niestety na razie jeszcze Doda jest wszędzie wpuszczana, dla mnie intelektualisty do duży problem. Spotkanie z tą Panią mogłoby zbrukać tą fajnośc we mnie, którą mam w sobie od urodzenia. Mam nadzieję, że nie tylko zamknięte osiedla zostaną dla Dody zamknięte ale również wszystko inne z moim mięsnym i warzywniakiem włącznie. Przecież byle kto nie będzie macał mojej sałaty... Właściwie na liście umieściłbym nie tylko Topolanka i Dodę. Taki Kaczyński powinien dostać areszt domowy, a Tusk z tą swoją miłością musi być krypto gejem (a tych to my nie lubimy chociaż jesteśmy fajni). I ci studenci bez grosza przy duszy, dziadkowie i babcie żałośnie przypominający nam o nieuchronnym i niefajni żebrzący nieudacznicy. Wywiózł bym ich wszystkich z miasta, bo przecież Warszawa to fajne miasto... Bo nie może byc równych i równiejszych. Co innego fajni i fajniejsi. Przecież to nie nasza wina, tacy się urodziliśmy i po prostu trzeba uznac ten fakt. A ci niefajni niech sobie gadają co chcą. I tak nikt ich nie będzie przecież słuchał bo są zupełnie niefajni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz