Jarosław Kaczyński ostatnio dawkuje swoją obecność w mediach. Słychać go najczęściej w publicznym radiu, gdzie zwykle wygłasza pogadanki do narodu. Ucieszyłem się więc szczerze, gdy zobaczyłem go w telewizji Puls. Liczyłem, że przypomnę sobie przyczyny wszystkich swoich antypisowskich fobii i się nie zawiodłem. Pan prezes okazał się w doskonałej formie. Szlachetnym przedstawicielem czwartej władzy był redaktor Igor Janke, któremu dość szybko przyszło się przekonać o niemożliwości prowadzenia jakiejkolwiek rozmowy z panem prezesem...
Początek był całkiem przyjazny, niestety potem pan redaktor okazał się zbyt wścibski i napastliwy. Nie zadowoliła go znana przecież wszystkim odpowiedź o przyczynę porażki PiS w ostatnich wyborach. Nie wystarczyło mu, że Jarosław Kaczyński potwierdził po raz setny winę mediów za ten stan rzeczy. Snuł dalej swoje wizje o nie najlepszej kondycji PiS. Prawdziwym afrontem było już pokazanie rozmowy z Jarosławem Sellinem. Prezes Kaczyński nie zawiódł mnie i w tym fragmencie wywiadu opowiadając jakimi „zerami” są zdrajcy, którzy bez niego nadal by wycierali kanapy i snuli oderwane od rzeczywistości dyskusje o Polsce. Uwaga Igora Janke o tym, że to i PiS zawdzięcza coś tym ludziom bo przecież ich nazwiska przyciągały wyborców wzmogło tylko irytację u jego rozmówcy.
Wszystko co było niewygodne dla Jarosława Kaczyńskiego, lub za takie uchodziło w jego oczach wywoływało jego zdecydowaną reakcję. Próba dowiedzenia się czegokolwiek na temat Ludwika Dorna i jego dalszej przyszłości w PiS zakończyła się oskarżeniem Igora Janke i całego jego środowiska o brak troski o wartości rodzinne. Pan prezes w ten sposób zademonstrował w jaki sposób „nowoczesna” partia przyciąga wyborców... Kulminacją był moment, w którym na pytanie jakość PiS w opozycji prezes Kaczyński odpowiedział w sposób dla niego właściwy: atakiem. Oskarżył Igora Janke o to, że stara się go zawstydzać przyjmując optykę jego wrogów. Mniej więcej wtedy zakończył się już formalnie dialog i rozpoczął monolog. Próby Igora Janke by wziąć również udział w programie były stopowane znanym zaklęciem: „proszę pozwolić mi dokończyć”. Niezauważalnie zmieniła się formuła, pokazywano filmiki, które komentował prezes Kaczyński... Mam wrażenie, że na tym etapie Igor Janke odpuścił sobie bo zdał sobie sprawę, że nic więcej nie wskóra...
Zabawnie było patrzeć jak na stosunkowo łagodne pytania (np. nie było nic o 300 złotych) i ważne dla całej prawicy zadawane przez Igora Janke prezes Kaczyński reagował agresją. Szanowny redaktor mógł się przekonać osobiście, że z genialnym strategiem dobrze rozmawia się tylko o niegodziwościach PO. Wszelka zaś krytyka, nawet delikatna i płynąca z „własnego obozu” jest zakazana. Nie zdziwiłbym się, gdyby po takim afroncie Jarosław Kaczyński nie pojawił się więcej w studiu telewizji Puls. Pyskówka i osobiste wycieczki prezesa Kaczyńskiego powinny być interpretowane jednoznacznie. Telewizjo Puls nie idź dalej tą drogą bo jutro czeka cię bojkot prezesa Kaczyńskiego a pojutrze całego PiS. Ja osobiście liczę, że wyznawcy genialnych bliźniaków w akcie solidarności zbojkotują również salon24. Byłoby to jak najbardziej logiczne i doskonale wpisywałoby się w sposób ich myślenia. Igor Janke atakując Jarosława Kaczyńskiego stanął przecież w jednym szeregu z Gazetą Wyborczą, TVN 24 i der Dziennikiem. Kara więc musi być...
Początek był całkiem przyjazny, niestety potem pan redaktor okazał się zbyt wścibski i napastliwy. Nie zadowoliła go znana przecież wszystkim odpowiedź o przyczynę porażki PiS w ostatnich wyborach. Nie wystarczyło mu, że Jarosław Kaczyński potwierdził po raz setny winę mediów za ten stan rzeczy. Snuł dalej swoje wizje o nie najlepszej kondycji PiS. Prawdziwym afrontem było już pokazanie rozmowy z Jarosławem Sellinem. Prezes Kaczyński nie zawiódł mnie i w tym fragmencie wywiadu opowiadając jakimi „zerami” są zdrajcy, którzy bez niego nadal by wycierali kanapy i snuli oderwane od rzeczywistości dyskusje o Polsce. Uwaga Igora Janke o tym, że to i PiS zawdzięcza coś tym ludziom bo przecież ich nazwiska przyciągały wyborców wzmogło tylko irytację u jego rozmówcy.
Wszystko co było niewygodne dla Jarosława Kaczyńskiego, lub za takie uchodziło w jego oczach wywoływało jego zdecydowaną reakcję. Próba dowiedzenia się czegokolwiek na temat Ludwika Dorna i jego dalszej przyszłości w PiS zakończyła się oskarżeniem Igora Janke i całego jego środowiska o brak troski o wartości rodzinne. Pan prezes w ten sposób zademonstrował w jaki sposób „nowoczesna” partia przyciąga wyborców... Kulminacją był moment, w którym na pytanie jakość PiS w opozycji prezes Kaczyński odpowiedział w sposób dla niego właściwy: atakiem. Oskarżył Igora Janke o to, że stara się go zawstydzać przyjmując optykę jego wrogów. Mniej więcej wtedy zakończył się już formalnie dialog i rozpoczął monolog. Próby Igora Janke by wziąć również udział w programie były stopowane znanym zaklęciem: „proszę pozwolić mi dokończyć”. Niezauważalnie zmieniła się formuła, pokazywano filmiki, które komentował prezes Kaczyński... Mam wrażenie, że na tym etapie Igor Janke odpuścił sobie bo zdał sobie sprawę, że nic więcej nie wskóra...
Zabawnie było patrzeć jak na stosunkowo łagodne pytania (np. nie było nic o 300 złotych) i ważne dla całej prawicy zadawane przez Igora Janke prezes Kaczyński reagował agresją. Szanowny redaktor mógł się przekonać osobiście, że z genialnym strategiem dobrze rozmawia się tylko o niegodziwościach PO. Wszelka zaś krytyka, nawet delikatna i płynąca z „własnego obozu” jest zakazana. Nie zdziwiłbym się, gdyby po takim afroncie Jarosław Kaczyński nie pojawił się więcej w studiu telewizji Puls. Pyskówka i osobiste wycieczki prezesa Kaczyńskiego powinny być interpretowane jednoznacznie. Telewizjo Puls nie idź dalej tą drogą bo jutro czeka cię bojkot prezesa Kaczyńskiego a pojutrze całego PiS. Ja osobiście liczę, że wyznawcy genialnych bliźniaków w akcie solidarności zbojkotują również salon24. Byłoby to jak najbardziej logiczne i doskonale wpisywałoby się w sposób ich myślenia. Igor Janke atakując Jarosława Kaczyńskiego stanął przecież w jednym szeregu z Gazetą Wyborczą, TVN 24 i der Dziennikiem. Kara więc musi być...