niedziela, 26 kwietnia 2009

Anna Fotyga sumieniem narodu, czyli dajcie jej wreszcie jakąś pracę...

„Człowiek o moim życiorysie jest naprawdę głęboko poraniony przyglądaniem się temu, co się dzieje z polską polityką zagraniczną”.
Anna Fotyga

Dopadła mnie mała depresja... Przyroda dosłownie eksplodowała czym nieuchronnie przypomina mi o cyklu życia. Znów się coś skończyło i zaczyna coś na nowo a ja jako „pielgrzym” na tej ziemi mam znów mniej czasu by odpowiedzieć sobie na pytania kłębiące mi się w głowie. Nawet nie takie zasadnicze dotyczące sensu istnienia czy kondycji ludzkiej bo na nie odpowiedzi raczej niestety nie ma ale takie przyziemne, gryzące w tyłek i zatruwające codzienną egzystencję. Doskonałym przykładem jest pytanie o nieustającą obecność pani Anny Fotygi w życiu publicznym. Tak, wiem niektóre zjawiska najlepiej ignorować i iść do przodu ale jak to robić skoro w mediach co jakiś czas była szefowa MSZ przypomina o sobie wypranymi z sensu działaniami. Irytacja powraca, podobnie jak pytanie o to co tacy ludzie jeszcze w polskiej polityce robią...
Przymioty intelektualne i osobowość byłej pani minister predestynują ją do objęcia funkcji bibliotekarki w jakieś uroczej małej miejscowości, w której mogłaby z właściwym sobie wdziękiem polecać tanie romanse i raz w miesiącu organizować kursy tańca portugalskiego. Okazuje się jednak, że dzięki odpowiednim znajomościom ciągle wraca i budzi na przemian śmiech i przerażenie. Trochę ją za to podziwiam bo niewiele osób jest w stanie w sposób tak całkowity ignorować wszystkie zarzuty jakie padają pod jej adresem. Co więcej, zamiast na nie odpowiadać woli atakować w ten sposób przykrywając własną niekompetencję. Wygląda to trochę groteskowo ale odnosi skutek. Wierni obrońcy dobrej bo naszej pisowskiej wizji świata będą znów mówić o nienawiści do swojej partii a pozostali śmiać się do rozpuku z tego przejawu „dyzmizmu” w polskiej polityce.
Wypowiedź pani minister przytaczana przeze mnie na początku wpisu doskonale oddaje jej talenty dyplomatyczne. Starając się o stanowisko, z własnej przecież i nieprzymuszonej woli, z pełnieniem którego przecież wiąże się realizowanie polityki konstytucyjnego rządu demonstracyjnie podkreśla jak bardzo się z nią nie zgadza. Rodzi się w mojej głowie pytanie, czy zatem nie była świadoma faktu, że ambasadorowie realizują wytyczne rządu? Czy jako „niezależny fachowiec” i „dyplomata” nie rozumie reguł gry? Być może to tylko głupota i przywiązanie do pisowskich szablonów, które wymuszają krytykę PO nawet jeśli rozmawia się o pogodzie. Swoim zachowaniem przekreśla jednak pewien układ, który jak się wydawało zawarł rząd z prezydentem. Czy chciał tego któryś z ośrodków? Sam szczerze wątpię, Anna Fotyga może jednak spać spokojnie. Na herbatce u głowy rodu Kaczyńskich „powie prawdę” jak bardzo była poddana presji. W sumie to zrozumiałe, że nie wytrzymała i powiedziała prawdę... Jak można pytać kobietę, tak kobietę o to jak zamierza pełnić swoją funkcję. Przecież prezydent przyklepał już jej nominację a tu jeszcze upokarzają wykazując niekompetencje. Sam bym dowalił...

Brak komentarzy: