Bezsilni wrogowie najlepszej od szesnastu lat władzy ze wściekłością wykrzykują tezę o końcu demokracji. Wynajdują jakieś tam nieprzekonujące przykłady naruszania demokracji. Nie chcą zauważyć, że PiS jako zwycięzca wyborów czerpie swoją legitymizację z woli narodu i dlatego może wszystko. To ci przeklęci liberałowie chcąc zabezpieczyć przywileje elit wymyślili szereg instytucji takich jak niezależne sądy, Trybunał Konstytucyjny, KRRiTv. Szereg procedur została tak wymyślona, by osłabić skuteczność w działaniu rządu. Bo przecież chociażby takie “prawa obywatelskie”, wymysł liberałów niechętnych państwu i wszystkiemu co dla narodu święte skutecznie chronią wszelkich przestępców i aferzystów. Dlaczego więc nie można uchwalić ustawy, która znosiłaby te wszystkie ograniczenia? Rząd mógłby wtedy skutecznie zwalczać przestępczość, zamknąć usta wszystkim tym głosicielom szkodliwych dla narodu poglądów. Demokracja przecież to taki ustrój, gdzie decyduje wola większości. A ta powinna objawiać się również w sferach dotąd dla niej zastrzeżonych. Dlaczego obywatele nie mogą wypowiedzieć się za karą śmierci, przyjęciem euro, zakazem homoseksualizmu, zakazem obecności żydów w życiu publicznym, wykluczeniem Niemców z UE a nawet włączeniem USA jako 17 województwa.
Otóż wszystkiemu jest winna konstytucja, uchwalona przez liberałów i dla liberałów. Właściwie więc nie czerpie ona legitymizacji z narodu. Owszem było jakieś referendum ale to było dawno i ludzie zagłosowali tak a nie inaczej bo media były stronnicze. Teraz zagłosowaliby inaczej i to jest “oczywista oczywistość” i dlatego nawet nie ma co robić referendum... Dla ekipy PiS nie ma wątpliwości, że konstytucja jest czymś co ją bardzo boleśnie uwiera. Stąd często podejmowana działania są tylko bardzo luźnymi wariacjami na jej temat. Czy jest to dowód na koniec demokracji? Moim zdaniem zdecydowanie nie.
Co więcej uważam, że dzisiejszy rząd ma dużo bardziej demokratyczny stosunek do rzeczywistości niż poprzednie ekipy. Lepiej wsłuchuje się w głosy społeczeństwa (a słucha właściwej i wartościowej jego części) i chętniej korzysta z demokratycznych mechanizmów. Przykładem niech będzie referendum w sprawie obwodnicy Augustowa. Nie miał wtedy znaczenia fakt, że referendum nie miało mocy wiążącej. Moim zdaniem decyduje się na takie działania, bo przewyższa PiS zdecydowanie inne partie organizacyjnie. To doskonała maszynka do wygrywania wyborów, niszczenia przeciwników i odnoszenia sukcesów. Nie idzie za tym niestety umiejętność w sprawowaniu władzy ale przecież nie jest to ważne. Następne wybory są przecież również do wygrania...
Trzeba jednak przyznać, że demokracja w wersji PiS jest dość specyficznie zdefiniowana. Krzywdzące są porównania do Białorusi. Moim zdaniem wizji Kaczyńskiego zdecydowanie najbliżej jest do Meciara z połowy lat 90-tych. Obu panów łączy bardzo podobny stosunek do świata, zestaw wartości, sposób uprawiania polityki a nawet elektorat do którego się odwołują. Demokracja w wydaniu obu panów to nie społeczeństwo obywatelskie i państwo, które ma zapewnić szeroki zestaw wolności obywatelskich ale sposób na zdobycie władzy potrzebnej do dokopania wszystkim wokół. Mniejszościom narodowym (u nas ich nie ma za dużo ale i tak pan premier coś przebąkuje o jednym narodzie), sąsiadom (Słowacja ma Węgrów a my Niemców), przeklętym liberałom wyprzedającym majątek narodowy (dla niezorientowanych chodzi o prywatyzację), komunistom (tym złym, co nie przeszli pokuty). Dokopywanie wszystkim jest tak szczytnym celem, że usprawiedliwia odzyskiwanie wszystkiego co tylko można a nawet wpływanie na media prywatne, by te przekazywały tylko prawdziwy bo nasz obraz rzeczywistości. Można sobie nawet pozwolić na porwanie syna prezydenta czy pozbawić Sejm prawa do odwołania ministrów. To tylko detale, państwo pozostaje demokratyczne bo większość w wyborach głosuje za rządzącą ekipą.
Demokracja w wydaniu PiS jest kaleką siostrą demokracji liberalnych występujących na zachodzie Europy. Nie powinno to dziwić, bo definiują ją ludzie, którzy o świecie nie chcą nic wiedzieć. Nie interesuje on ich za bardzo. Dla nich to oni są pępkiem świata. Nie chcą wiedzieć dlaczego, oni mają własny i spójny obraz demokracji. Dlatego z takim oburzeniem reagują na propozycję przysłania obserwatorów OBWE. Nie wiedzą, że OBWE obserwuje wybory w Kanadzie, USA, Francji czy Szwajcarii. Liczymy się tylko my a choćby cień zarzutu, że z naszą demokracją jest coś nie tak to zniewaga. I nie ma znaczenia, że dzięki naszej nieodpowiedzialności OBWE może mieć utrudnione działanie chociażby na Białorusi, gdzie przecież mieszka spora mniejszość polska. Nie chcą się bawić w subtelności bo to tylko triki wrogów prawdziwej demokracji. PiS w 2007 roku to już nie tylko populistyczny sposób prowadzenia kampani wyborczej ale również populistyczna wizja demokracji. Stało się to czego się wielu spodziewało. Sojusz z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem nie ucywilizował tych panów ale zaraził cały PiS wirusem populizmu. Proszę więc nie mówić o końcu demokracji, tylko o najbardziej ordynarnym i prymitywnym jej wydaniu. Tylko taka może być w głowach ludzi zaślepionych nienawiścią, żądzą władzy, o dość lichym intelekcie, których największą zaletą jest powtarzanie jak mantry przygotowanych przez partyjnych strategów od marketingu przemówień i to niezależnie od treści postawionych pytań. Zwycięża więc u nas demokracja, taka przed którą ostrzegał już Arystoteles...
Otóż wszystkiemu jest winna konstytucja, uchwalona przez liberałów i dla liberałów. Właściwie więc nie czerpie ona legitymizacji z narodu. Owszem było jakieś referendum ale to było dawno i ludzie zagłosowali tak a nie inaczej bo media były stronnicze. Teraz zagłosowaliby inaczej i to jest “oczywista oczywistość” i dlatego nawet nie ma co robić referendum... Dla ekipy PiS nie ma wątpliwości, że konstytucja jest czymś co ją bardzo boleśnie uwiera. Stąd często podejmowana działania są tylko bardzo luźnymi wariacjami na jej temat. Czy jest to dowód na koniec demokracji? Moim zdaniem zdecydowanie nie.
Co więcej uważam, że dzisiejszy rząd ma dużo bardziej demokratyczny stosunek do rzeczywistości niż poprzednie ekipy. Lepiej wsłuchuje się w głosy społeczeństwa (a słucha właściwej i wartościowej jego części) i chętniej korzysta z demokratycznych mechanizmów. Przykładem niech będzie referendum w sprawie obwodnicy Augustowa. Nie miał wtedy znaczenia fakt, że referendum nie miało mocy wiążącej. Moim zdaniem decyduje się na takie działania, bo przewyższa PiS zdecydowanie inne partie organizacyjnie. To doskonała maszynka do wygrywania wyborów, niszczenia przeciwników i odnoszenia sukcesów. Nie idzie za tym niestety umiejętność w sprawowaniu władzy ale przecież nie jest to ważne. Następne wybory są przecież również do wygrania...
Trzeba jednak przyznać, że demokracja w wersji PiS jest dość specyficznie zdefiniowana. Krzywdzące są porównania do Białorusi. Moim zdaniem wizji Kaczyńskiego zdecydowanie najbliżej jest do Meciara z połowy lat 90-tych. Obu panów łączy bardzo podobny stosunek do świata, zestaw wartości, sposób uprawiania polityki a nawet elektorat do którego się odwołują. Demokracja w wydaniu obu panów to nie społeczeństwo obywatelskie i państwo, które ma zapewnić szeroki zestaw wolności obywatelskich ale sposób na zdobycie władzy potrzebnej do dokopania wszystkim wokół. Mniejszościom narodowym (u nas ich nie ma za dużo ale i tak pan premier coś przebąkuje o jednym narodzie), sąsiadom (Słowacja ma Węgrów a my Niemców), przeklętym liberałom wyprzedającym majątek narodowy (dla niezorientowanych chodzi o prywatyzację), komunistom (tym złym, co nie przeszli pokuty). Dokopywanie wszystkim jest tak szczytnym celem, że usprawiedliwia odzyskiwanie wszystkiego co tylko można a nawet wpływanie na media prywatne, by te przekazywały tylko prawdziwy bo nasz obraz rzeczywistości. Można sobie nawet pozwolić na porwanie syna prezydenta czy pozbawić Sejm prawa do odwołania ministrów. To tylko detale, państwo pozostaje demokratyczne bo większość w wyborach głosuje za rządzącą ekipą.
Demokracja w wydaniu PiS jest kaleką siostrą demokracji liberalnych występujących na zachodzie Europy. Nie powinno to dziwić, bo definiują ją ludzie, którzy o świecie nie chcą nic wiedzieć. Nie interesuje on ich za bardzo. Dla nich to oni są pępkiem świata. Nie chcą wiedzieć dlaczego, oni mają własny i spójny obraz demokracji. Dlatego z takim oburzeniem reagują na propozycję przysłania obserwatorów OBWE. Nie wiedzą, że OBWE obserwuje wybory w Kanadzie, USA, Francji czy Szwajcarii. Liczymy się tylko my a choćby cień zarzutu, że z naszą demokracją jest coś nie tak to zniewaga. I nie ma znaczenia, że dzięki naszej nieodpowiedzialności OBWE może mieć utrudnione działanie chociażby na Białorusi, gdzie przecież mieszka spora mniejszość polska. Nie chcą się bawić w subtelności bo to tylko triki wrogów prawdziwej demokracji. PiS w 2007 roku to już nie tylko populistyczny sposób prowadzenia kampani wyborczej ale również populistyczna wizja demokracji. Stało się to czego się wielu spodziewało. Sojusz z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem nie ucywilizował tych panów ale zaraził cały PiS wirusem populizmu. Proszę więc nie mówić o końcu demokracji, tylko o najbardziej ordynarnym i prymitywnym jej wydaniu. Tylko taka może być w głowach ludzi zaślepionych nienawiścią, żądzą władzy, o dość lichym intelekcie, których największą zaletą jest powtarzanie jak mantry przygotowanych przez partyjnych strategów od marketingu przemówień i to niezależnie od treści postawionych pytań. Zwycięża więc u nas demokracja, taka przed którą ostrzegał już Arystoteles...
2 komentarze:
Podpisuję się pod twoim tekstem, z jednym małym wyjątkiem - nie sądzę, żeby Kaczyńscy nie byli ludźmi inteligentnymi, natomiast na pewno nie są mądrzy.
Myślę, że inteligencja Kaczyńskich jest mocno przereklamowana. Oczywiście im jej nie odmawiam bo dowiedli poprzez swoje działania polityczne, że IQ mają powyżej przeciętnej. Ludzi inteligentnych w PiS jest trochę, sama statystyka to gwarantuje:). Jednak tacy kariery nie robią... Inteligencji nie można odmówić Kaczyńskiemu, Dornowi czy nawet Kurskiemu. Jednak dla nich demokracja nie jest najważniejsza. Jest ona tylko środkiem do osiągania bardzo konkretnych celów. To tylko procedura bez całego zestawu wartości, który towarzyszy demokracjom liberalnym na zachodzie. Pisząc o lichym intelekcie miałem na myśli tych wszystkich działaczy PiS, którzy nie wnoszą nic od siebie a są tylko trybikami w machinie Kaczyńskiego. Myślący samodzielnie są eliminowani bo naruszają monopol na prawdę dany raz na zawsze Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Prześlij komentarz