wtorek, 26 czerwca 2007

Rozsądek odnaleziony, czyli pan premier rozmawia z pielęgniarkami.

Muszę przyznać, że opuszczenie kancelarii premiera przez pielęgniarki przyjąłem z dużą ulgą. Jeszcze dziś rano wydawało się, że musi dojść do eskalacji konfliktu. Wypowiedź premiera w radiowej jedynce na temat głodówki podjętej przez pielęgniarki była arogancka i lekceważąca. Wydawało się, że po tych słowach o żadnych rozmowach mowy być nie może. Tym bardziej, że premier zaostrzył jeszcze swoją retorykę i groził powołując się na art. 193 kodeksu karnego.

No, panie redaktorze, głodówka to nie jest niezjedzenie kolacji. Wybaczy pan, jak będą w stanie głodu przed, dajmy na to, trzy dni czy dwa choćby, to wtedy będzie można mówić o głodówce. Na razie nie zjadły kolacji. To nikomu jeszcze nie zaszkodziło.

Naprawdę nie mam pojęcia co się stało, że Jarosław Kaczyński zrezygnował z głupiego i przynoszącego mu coraz większe szkody uporu i zdecydował się z pielęgniarkami jednak porozmawiać. Wcześniej był przecież nieczuły na apele wielu autorytetów i trwał przy "paranoicznej" ocenie wydarzeń. Gdybym był złośliwy to napisałbym, że do premiera zadzwoniła Jadwiga Kaczyńska i zagroziła synowi, że nie da mu ani złotówki ze swojego konta jeśli ten nie porozmawia z pielęgniarkami... No dobra jestem złośliwy ale maskuję tym brak pomysłów tłumaczących nagłą woltę pana premiera.



Muszę jednak stwierdzić, że dobrze się stało. Oczywiście problem protestów w służbie zdrowia jest jeszcze daleki od rozwiązania. Niemniej rozpoczęcie rozmów stwarza nadzieję na wyciszenie społecznego niezadowolenia co może tylko sprzyjać poważnym rozmowom na temat reform. Bez tego bowiem problem ulegnie tylko odsunięciu w czasie.
Podziwiam pielęgniarki, które opuściły kancelarię. Szczególnie panią Dorotę Gardias. Mogła się poczuć zwyciężczynią ale w jej wypowiedziach nie było triumfalizmu. Nie uległa również pokusie przedstawienia się w korzystnym świetle. Mogła opowiedzieć o tym jak była traktowana z koleżankami w kancelarii co na pewno jeszcze by zwiększyło dla niej sympatię. Mając jednak na uwadze przyszłe negocjacje postąpiła bardzo dojrzale. Jestem przekonany, że niektóre fakty mogłyby doprowadzić do wzrostu nieufności i wzajemnej niechęci, a to utrudniłoby uzyskanie celów o które walczy OZZPiP. Obawiam się jednak, że po tych ostrych słowach, które padały przez ostatni tydzień i tak rozmowy mogą być ekstremalnie trudne...

Brak komentarzy: