Rewolucja jaką obiecywał PiS po dojściu do władzy zaczyna odnosić sukcesy, niestety najczęściej ma to nie najlepsze skutki dla funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Bazując na bardzo trwałych bo mających swoje początki w okresie władzy ludowej schematach myślenia PiS przeprowadza "quasi rewolucję" w sposobie myślenia Polaków. Nic dziwnego, wszakże określa się jako partia konserwatywna i jej celem jest recepcja wzorców z przeszłości. Zważywszy na fakt, że władza ludowa dość szybko porzuciła komunistyczne pryncypia i przeszła na pozycje nacjonalistyczno - konserwatywne wydaje się to zrozumiałe. Odzyskiwanie więc kolejnych instytucji, ośrodków czy przedsiębiorstw stało się oficjalnym celem partii. Ostatnimi przykładami mogą być chociażby próby "przejęcia" Trybunału Konstytucyjnego czy CBOS.
W zamierzeniach PiSowskich ideologów tylko poprzez kontrolę można skutecznie rządzić. Wszelkie spory i odmienne opinie zagrażają spójności prowadzonej polityki i spowalniają reformy. Wszelka krytyka jest więc działalnością antypaństwową bo godzi w polskie interesy... Taki sposób myślenia nie jest nowy. W społeczeństwie polskim jest on nadal dość popularny i stąd chyba tak dobre sondaże partii rządzącej. Niestety nie jest on do obronienia w demokracji liberalnej. Brak krytyki sprzyja bowiem wszelkim patologiom życia społecznego (czyli temu z czym PiS chce walczyć). Kierowanie się politycznym kluczem przy obsadzaniu stanowisk a nie fachowością w dłuższej perspektywie szkodzi nam wszystkim.
W demokracji liberalnej przeciwdziałać temu ma opozycja i niezależne media. O ile ta pierwsza jest postrzegana jako mało obiektywna bo uwikłana przecież w rywalizację o władzę o tyle media jako niezainteresowane partycypacją we władzy traktowane są jako gwarant demokracji. Do ich zadań należy informowanie społeczeństwa by to mogło podjąć właściwą decyzję w dniu wyborów. Media oczywiście mogą opisywać rzeczywistość z różnej perspektywy. Jest to zrozumiałe zważywszy, że takie same podziały widoczne są w społeczeństwie. Niezależność i rzetelność dziennikarska jest gwarancją tego, że opisywane w nich zdarzenia są prawdziwe. Komentarze mogą być różne ale nie mogą abstrahować od faktów. Od tego zależy wiarygodność mediów. Co więcej nawet w mediach przychylnych władzy jest miejsce na krytykę. Wszakże nie obowiązuje w mediach plemienna solidarność z władzą i niektóre inicjatywy, które owa władza podejmuje muszą być źle postrzegane nawet przez środowisko jej przychylne...
Jeśli bowiem jakaś gazeta zacznie być postrzegana jako dyspozycyjna wobec władzy przestaje pełnić swoje systemowe funkcje i staje się organem partii rządzącej. PiS niestety robi dużo by "przejąc" jak najwięcej mediów. Pierwszą ofiarą padły media publiczne. Od dłuższego czasu źle się dzieje również w Rzeczpospolitej. Odejście Grzegorza Gaudena i przejęcie funkcji redaktora naczelnego przez Piotra Lisickiego rozpoczęło w gazecie szereg niekorzystnych zjawisk. Krytyczne wobec władzy artykuły nie są publikowane, odchodzą niezadowoleni z ingerowania w ich pracę dziennikarze. Nieco nowego światła na stosunki w Rzeczpospolitej rzuca Bertold Kittel na swoim blogu, którym zainteresował się Dziennik. We wpisie pojawia się szereg zarzutów, które kwestionują niezależność gazety.
Od dłuższego czasu mam podobne wrażenie. Rzeczpospolita "od zawsze" była postrzegana za przyjazny władzy ale obiektywny dziennik. Nie wdawała się w bieżącą grę polityczną, pisząc raczej z pozycji fachowców. Zapewniało jej to może nie największą poczytność ale w zamian jej czytelnicy stanowili elitę społeczeństwa. Stanowiła wzór rzetelności i tego co dobre w dziennikarstwie. Teraz ten wizerunek zaczyna się kruszyć. Mam wrażenie, że PiS poprzez podporządkowanie sobie tej gazety szkodzi jej dewastując wypracowywaną przez lata dobrą opinię. Niestety podobne skutki będzie można obserwować wszędzie tam, gdzie PiS coś "odzyska". Jak tak dalej pójdzie to w Rzeczpospolitej będę czytywał tylko wiadomości ze świata...
W zamierzeniach PiSowskich ideologów tylko poprzez kontrolę można skutecznie rządzić. Wszelkie spory i odmienne opinie zagrażają spójności prowadzonej polityki i spowalniają reformy. Wszelka krytyka jest więc działalnością antypaństwową bo godzi w polskie interesy... Taki sposób myślenia nie jest nowy. W społeczeństwie polskim jest on nadal dość popularny i stąd chyba tak dobre sondaże partii rządzącej. Niestety nie jest on do obronienia w demokracji liberalnej. Brak krytyki sprzyja bowiem wszelkim patologiom życia społecznego (czyli temu z czym PiS chce walczyć). Kierowanie się politycznym kluczem przy obsadzaniu stanowisk a nie fachowością w dłuższej perspektywie szkodzi nam wszystkim.
W demokracji liberalnej przeciwdziałać temu ma opozycja i niezależne media. O ile ta pierwsza jest postrzegana jako mało obiektywna bo uwikłana przecież w rywalizację o władzę o tyle media jako niezainteresowane partycypacją we władzy traktowane są jako gwarant demokracji. Do ich zadań należy informowanie społeczeństwa by to mogło podjąć właściwą decyzję w dniu wyborów. Media oczywiście mogą opisywać rzeczywistość z różnej perspektywy. Jest to zrozumiałe zważywszy, że takie same podziały widoczne są w społeczeństwie. Niezależność i rzetelność dziennikarska jest gwarancją tego, że opisywane w nich zdarzenia są prawdziwe. Komentarze mogą być różne ale nie mogą abstrahować od faktów. Od tego zależy wiarygodność mediów. Co więcej nawet w mediach przychylnych władzy jest miejsce na krytykę. Wszakże nie obowiązuje w mediach plemienna solidarność z władzą i niektóre inicjatywy, które owa władza podejmuje muszą być źle postrzegane nawet przez środowisko jej przychylne...
Jeśli bowiem jakaś gazeta zacznie być postrzegana jako dyspozycyjna wobec władzy przestaje pełnić swoje systemowe funkcje i staje się organem partii rządzącej. PiS niestety robi dużo by "przejąc" jak najwięcej mediów. Pierwszą ofiarą padły media publiczne. Od dłuższego czasu źle się dzieje również w Rzeczpospolitej. Odejście Grzegorza Gaudena i przejęcie funkcji redaktora naczelnego przez Piotra Lisickiego rozpoczęło w gazecie szereg niekorzystnych zjawisk. Krytyczne wobec władzy artykuły nie są publikowane, odchodzą niezadowoleni z ingerowania w ich pracę dziennikarze. Nieco nowego światła na stosunki w Rzeczpospolitej rzuca Bertold Kittel na swoim blogu, którym zainteresował się Dziennik. We wpisie pojawia się szereg zarzutów, które kwestionują niezależność gazety.
Od dłuższego czasu mam podobne wrażenie. Rzeczpospolita "od zawsze" była postrzegana za przyjazny władzy ale obiektywny dziennik. Nie wdawała się w bieżącą grę polityczną, pisząc raczej z pozycji fachowców. Zapewniało jej to może nie największą poczytność ale w zamian jej czytelnicy stanowili elitę społeczeństwa. Stanowiła wzór rzetelności i tego co dobre w dziennikarstwie. Teraz ten wizerunek zaczyna się kruszyć. Mam wrażenie, że PiS poprzez podporządkowanie sobie tej gazety szkodzi jej dewastując wypracowywaną przez lata dobrą opinię. Niestety podobne skutki będzie można obserwować wszędzie tam, gdzie PiS coś "odzyska". Jak tak dalej pójdzie to w Rzeczpospolitej będę czytywał tylko wiadomości ze świata...
3 komentarze:
określenie"odzyskać" w aspekcie przejęcia instytucji,urzędów, ministerstw,mediów- wydaje się być tak usankcjonowane jak "układ" ;) masz rację ...i jak większość posunięć tej władzy-"trąci" teorią spiskową... ;)
Ech,czytam i kiwam głową.Bo mi porządkujesz w głowie:)
pozdrawiam na nowym miejscu i gratuluje wyboru platformy. ale po cichu podpowiadam, ze wordpress moglby byc jeszcze lepszy - imho daje lepsze narzedzia.
do meritum sie celowo nie odnosze, bo sie polityka nie zajmuje:)
Sam już nie wiem... Coraz częściej wskazuje się na paranoję rządzącej ekipy i co bardziej znaczących jej polityków. Z drugiej strony nie brak opini, że PiS to partia bardzo pragmatyczna i cyniczna. Znam paru PiSowców, tych młodszych robiących kariery w samorządach i mam wrażenie, że oni wierzą w te wszystkie brednie bo jest im to na rękę. Odwołując się do do prostackiej retoryki o układzie bez problemów można obsadzać swoimi ludźmi wszelkie stanowiska i jeszcze znaleźć poklask dla tego typu działań, które jeszcze parę lat temu były uznawane za naganne. Dla mnie program PiS zasadniczo mieści się w skrócie TKM.
holbach -
Dzięki:). Myślałem o wordpress ale wydał mi się trudniejszy. Pewnie jednak zdecydowało to, że już wcześniej próbowałem się przenieść na bloggera.
Faktycznie polityki na twoim blogu ze świecą szukać. Ale przecież u mnie jest jej jeszcze mniej:).
Prześlij komentarz