Nie chce mi się nic pisać... Zrobiłem sobie parę dni wolnego. Trwało to chyba jednak za krótko. Może gdybym przeczekał jeszcze ten tydzień nie musiałbym być świadkiem tej tragifarsy... A tak najpoważniejsi komentatorzy (że o politykach nie wspomnę) rozważają możliwość przyspieszonych wyborów. Analizują to co się dzieje zdają się zapominać, że nie tak dawno miała miejsce niemal identyczna sytuacja. Jarosław Kaczyński po raz wtóry podejmuje próbę zniszczenia Andrzeja Leppera i rozbicia Samoobrony. Cel może i szczytny ale działania budzą jeszcze większy niesmak niż w przypadku słynnych rozmów Lipińskiego i Mojzesowicza z Renatą Beger. O ile Dziennik ma racje a dlaczego by nie miał mieć to działania CBA przekraczają wszelkie możliwe dopuszczalne normy. Niedługo być może pojawią się w parkach pieniądze w papierowych torbach z adresem właściciela. Kto nie zwróci kasy ten pójdzie siedzieć. Obywatelu strzeż się prowokacja to przecież bardzo skuteczny sposób wyłapywania przestępców. Nawet tych, którzy przestępstwa nie popełnili jeszcze. Wiadomo jednak przecież kto ma jakie geny i w przypadku niektórych to kwestia czasu. Po co więc czekać. Wielki Brat robi to przecież dla naszego dobra...
Pusty śmiech budzi postawa Jarosława Kaczyńskiego. Zdymisjonowanie Andrzeja Leppera w sytuacji, w której nie ma dowodów jego winy może mieć efekt odwrotny od zamierzonego. Wyrzucenie kiepskiego ministra z rządu nie było przecież celem genialnego stratega. Chodziło o zniszczenie pozycji Andrzeja Leppera w Samoobronie i strawienie opornej przystawki. Jego nieudolność i sposób w jaki chciał to przeprowadzić może jednak zaowocować spadkiem poparcia dla PiS. Nadużycia jakich dopuściło się CBA nie będą tu decydujące. Istotniejszy może być głos Andrzeja Leppera w opozycji, który mimo wszystkich jego wpadek wciąż jest wiarygodny wśród elektoratu do którego chce odwoływać się również PiS. W pewien sposób rzeczywiście toczy się walka o przeżycie wiecznie opalonego ludowego wodza. Tyle tylko, że nie jest on na straconej pozycji jak mogło się wydawać jeszcze w poniedziałek.
Decyzja o warunkowym pozostaniu Samoobrony w koalicji może świadczyć z jednej strony o słabości jej przywódcy. Rzeczywiście posady rządowe, w administracji publicznej i wszelkich agencjach są dla działaczy jego partii znaczącą wartością. Być może znaczą więcej niż sam Andrzej Lepper. Gra PiS może mieć więc uzasadnienie. Z drugiej strony jednak może świadczyć o czymś zupełnie innym. Andrzej Lepper czuje się już na tyle pewnie, że nadal liczy na powtórne wejście do rządu. Stad jego umiarkowana krytyka, na razie skupia się na CBA i nie atakuje premiera i PiS jako całości. Kto pamięta retorykę Leppera po jego pierwszej dymisji musi widzieć różnicę...
Dywagacje na temat przyspieszonych wyborów mają jednak pewien sens chociaż moim zdaniem oparte jest to na fałszywych przesłankach. Od początku wiadome było, że Jarosław Kaczyński wywali z rządu Andrzeja Leppera i to tak by nie wrócił on do rządu ale i polityki. Miało się to dokonać przed wyborami i zapewnić przejęcie elektoratu skompromitowanej Samoobrony. Nie wiem do końca dlaczego PiS zdecydował się na ten krok już teraz. Może liczył, że to dobry moment i się przeliczył. Nie sądzę by Jarosław Kaczyński dla którego „rządy PiS są wartością dla Polski” zdecydował się oddać władzę. Zbyt długo na nią czekał by teraz z niej rezygnować... Nie sadzę więc by dążył do nowych wyborów. Wskazuje to również moment podjęcia decyzji o wywaleniu Leppera z rządu. Dokonało się to tuż przed wakacjami. Kaczyński zdaje się liczyć, że słońce i plaża uspokoją nastroje i skłania do myślenia niektórych posłów koalicji, którzy mogą stracić swoje ciepłe posadki a nawet o zgrozo sejmowe diety... Jarosław Kaczyński po prostu chce rządu większościowego bez Andrzeja Leppera a być może bez Samoobrony. Na razie nic nie wskazuje na to by osiągnął swój cel.
Niektórzy wskazują, że sprawa Leppera ma przykryć inną aferę związaną z Ojcem Dyktatorem (całkiem trafne określenie). Nie sadzę by tak było. Sprawa wypłynęła nagle i chyba zaskoczyła polityków PiS. Decyzja o podjęciu działań mających na celu skompromitowanie Andrzeja Leppera zapadła dużo wcześniej. Ostrożność w ocenie słów Tadeusza Rydzyka może niestety wypływać z chęci zachowania poparcia w Radiu Maryja i co za tym idzie skłaniać do myśli o przedterminowych wyborach. Jarosław Kaczyński musiał czuć się paskudnie nie dostrzegając tego co Ojciec Dyrektor powiedział o jego bracie (stwierdzenie, że powinien przeprosić prezydentową bo jest kobietą a nie dlatego, że ją obraził ociera się o groteskę).
Śmieszą mnie również opozycja, która podejmuje co prawda jakieś tam działania ale bez przekonania co do ich sukcesu. Zdaje sobie być może sprawę z iluzoryczności szans na nowe wybory. Myślę, że nie jest również zachwycona możliwością ich przeprowadzenia. Platforma nadal nie uzyskała swojego celu jakim jest kompromitacja PiS i gwałtowny spadek poparcia dla tej partii. Robie więc to co jej najlepiej wychodzi – czeka. Jej reakcje nie są zbyt gwałtowne bo chyba zdaje sobie sprawę, że po takich wyborach może nie mieć wyjścia i będzie musiała albo utworzyć rząd mniejszościowy albo wejść w koalicje z PiS. Działacze PO zdają sobie bowiem sprawę, że jakakolwiek współpraca z SLD (a to przecież jądro LiD) kompromituje ją w oczach dużej części prawicowego elektoratu i skazują na rolę partii centrowej. Na to nie może sobie pozwolić chcąc zająć miejsce PiS na prawicy. Akceptacja centrowej pozycji oznaczałaby przekreślenie szans na budowę silnej partii. PO nie che powtarzać błędu Unii Wolności bo zdaje sobie sprawę, że wcześniej czy później powstaną w Polsce dwa bloki.
Również LiD nie osiągnął jeszcze takiej pozycji jaką zakładał. Powrót Kwaśniewskiego do polityki nie okazał się przełomem. LiD ciągle potrzebuje czasu na stworzenie nowoczesnego lewicowego ugrupowania, które mogłoby włączyć się do rywalizacji o władzę. Ciągle nie jest w stanie przekonać społeczeństwa do tego, że powstała nowa jakość. Pamięć rządów Leszka Millera wciąż jest żywa i nie pozwala na odcięcie się od przeszłości. LiD nie podjął dotąd jeszcze decyzji w którą stronę zamierza podążyć. Nie wiadomo, czy ma to być nadal partia establishmentu, który najwięcej skorzystał na przemianach po 1989 roku czy ma przejść na pozycje bardziej lewicowe. Jest więc chęć odsunięcia PiS od władzy ale nie ma możliwości ku temu i co ważniejsze jest tego świadomość.
O opozycyjności PSL nawet nie będę się rozwodził. Dla tej partii każde wybory niosą zagrożenie. Poparcie dla niej wciąż oscyluje wokół magicznej granicy 5%. O jej wejściu do Sejmu może decydować więc nawet nie poparcie ale frekwencja jak to miało to miejsce ostatnio. A że również poparcia dla nowych wyborów nie należy oczekiwać w LPR (sytuacja chyba gorsza niż w przypadku PSL) i rozdartej Samoobrony możemy spać spokojnie. W każdym razie nie inaczej niż dotąd. Poczułem się znacznie uspokojony... Będę miewał te same koszmary co zwykle co jest pewnie powodem do zadowolenia również dla wszystkich czytających tego bloga. Tymczasem czekam na kolejna odsłonę tragifarsy. Przy odpowiednim nastawieniu może być to nawet zabawne...
Pusty śmiech budzi postawa Jarosława Kaczyńskiego. Zdymisjonowanie Andrzeja Leppera w sytuacji, w której nie ma dowodów jego winy może mieć efekt odwrotny od zamierzonego. Wyrzucenie kiepskiego ministra z rządu nie było przecież celem genialnego stratega. Chodziło o zniszczenie pozycji Andrzeja Leppera w Samoobronie i strawienie opornej przystawki. Jego nieudolność i sposób w jaki chciał to przeprowadzić może jednak zaowocować spadkiem poparcia dla PiS. Nadużycia jakich dopuściło się CBA nie będą tu decydujące. Istotniejszy może być głos Andrzeja Leppera w opozycji, który mimo wszystkich jego wpadek wciąż jest wiarygodny wśród elektoratu do którego chce odwoływać się również PiS. W pewien sposób rzeczywiście toczy się walka o przeżycie wiecznie opalonego ludowego wodza. Tyle tylko, że nie jest on na straconej pozycji jak mogło się wydawać jeszcze w poniedziałek.
Decyzja o warunkowym pozostaniu Samoobrony w koalicji może świadczyć z jednej strony o słabości jej przywódcy. Rzeczywiście posady rządowe, w administracji publicznej i wszelkich agencjach są dla działaczy jego partii znaczącą wartością. Być może znaczą więcej niż sam Andrzej Lepper. Gra PiS może mieć więc uzasadnienie. Z drugiej strony jednak może świadczyć o czymś zupełnie innym. Andrzej Lepper czuje się już na tyle pewnie, że nadal liczy na powtórne wejście do rządu. Stad jego umiarkowana krytyka, na razie skupia się na CBA i nie atakuje premiera i PiS jako całości. Kto pamięta retorykę Leppera po jego pierwszej dymisji musi widzieć różnicę...
Dywagacje na temat przyspieszonych wyborów mają jednak pewien sens chociaż moim zdaniem oparte jest to na fałszywych przesłankach. Od początku wiadome było, że Jarosław Kaczyński wywali z rządu Andrzeja Leppera i to tak by nie wrócił on do rządu ale i polityki. Miało się to dokonać przed wyborami i zapewnić przejęcie elektoratu skompromitowanej Samoobrony. Nie wiem do końca dlaczego PiS zdecydował się na ten krok już teraz. Może liczył, że to dobry moment i się przeliczył. Nie sądzę by Jarosław Kaczyński dla którego „rządy PiS są wartością dla Polski” zdecydował się oddać władzę. Zbyt długo na nią czekał by teraz z niej rezygnować... Nie sadzę więc by dążył do nowych wyborów. Wskazuje to również moment podjęcia decyzji o wywaleniu Leppera z rządu. Dokonało się to tuż przed wakacjami. Kaczyński zdaje się liczyć, że słońce i plaża uspokoją nastroje i skłania do myślenia niektórych posłów koalicji, którzy mogą stracić swoje ciepłe posadki a nawet o zgrozo sejmowe diety... Jarosław Kaczyński po prostu chce rządu większościowego bez Andrzeja Leppera a być może bez Samoobrony. Na razie nic nie wskazuje na to by osiągnął swój cel.
Niektórzy wskazują, że sprawa Leppera ma przykryć inną aferę związaną z Ojcem Dyktatorem (całkiem trafne określenie). Nie sadzę by tak było. Sprawa wypłynęła nagle i chyba zaskoczyła polityków PiS. Decyzja o podjęciu działań mających na celu skompromitowanie Andrzeja Leppera zapadła dużo wcześniej. Ostrożność w ocenie słów Tadeusza Rydzyka może niestety wypływać z chęci zachowania poparcia w Radiu Maryja i co za tym idzie skłaniać do myśli o przedterminowych wyborach. Jarosław Kaczyński musiał czuć się paskudnie nie dostrzegając tego co Ojciec Dyrektor powiedział o jego bracie (stwierdzenie, że powinien przeprosić prezydentową bo jest kobietą a nie dlatego, że ją obraził ociera się o groteskę).
Śmieszą mnie również opozycja, która podejmuje co prawda jakieś tam działania ale bez przekonania co do ich sukcesu. Zdaje sobie być może sprawę z iluzoryczności szans na nowe wybory. Myślę, że nie jest również zachwycona możliwością ich przeprowadzenia. Platforma nadal nie uzyskała swojego celu jakim jest kompromitacja PiS i gwałtowny spadek poparcia dla tej partii. Robie więc to co jej najlepiej wychodzi – czeka. Jej reakcje nie są zbyt gwałtowne bo chyba zdaje sobie sprawę, że po takich wyborach może nie mieć wyjścia i będzie musiała albo utworzyć rząd mniejszościowy albo wejść w koalicje z PiS. Działacze PO zdają sobie bowiem sprawę, że jakakolwiek współpraca z SLD (a to przecież jądro LiD) kompromituje ją w oczach dużej części prawicowego elektoratu i skazują na rolę partii centrowej. Na to nie może sobie pozwolić chcąc zająć miejsce PiS na prawicy. Akceptacja centrowej pozycji oznaczałaby przekreślenie szans na budowę silnej partii. PO nie che powtarzać błędu Unii Wolności bo zdaje sobie sprawę, że wcześniej czy później powstaną w Polsce dwa bloki.
Również LiD nie osiągnął jeszcze takiej pozycji jaką zakładał. Powrót Kwaśniewskiego do polityki nie okazał się przełomem. LiD ciągle potrzebuje czasu na stworzenie nowoczesnego lewicowego ugrupowania, które mogłoby włączyć się do rywalizacji o władzę. Ciągle nie jest w stanie przekonać społeczeństwa do tego, że powstała nowa jakość. Pamięć rządów Leszka Millera wciąż jest żywa i nie pozwala na odcięcie się od przeszłości. LiD nie podjął dotąd jeszcze decyzji w którą stronę zamierza podążyć. Nie wiadomo, czy ma to być nadal partia establishmentu, który najwięcej skorzystał na przemianach po 1989 roku czy ma przejść na pozycje bardziej lewicowe. Jest więc chęć odsunięcia PiS od władzy ale nie ma możliwości ku temu i co ważniejsze jest tego świadomość.
O opozycyjności PSL nawet nie będę się rozwodził. Dla tej partii każde wybory niosą zagrożenie. Poparcie dla niej wciąż oscyluje wokół magicznej granicy 5%. O jej wejściu do Sejmu może decydować więc nawet nie poparcie ale frekwencja jak to miało to miejsce ostatnio. A że również poparcia dla nowych wyborów nie należy oczekiwać w LPR (sytuacja chyba gorsza niż w przypadku PSL) i rozdartej Samoobrony możemy spać spokojnie. W każdym razie nie inaczej niż dotąd. Poczułem się znacznie uspokojony... Będę miewał te same koszmary co zwykle co jest pewnie powodem do zadowolenia również dla wszystkich czytających tego bloga. Tymczasem czekam na kolejna odsłonę tragifarsy. Przy odpowiednim nastawieniu może być to nawet zabawne...
3 komentarze:
odnoze wrażenie,że ten cały cyrk ma jeszcze jakieś drugie( a moze i..trzecie?)dno.
Nie jestem jak wiadomo ekspertem od spraw politycznych...ale śledzę i mam własne zdanie.
To,co sobie pomyślałam...znalazło odbicie w słowach jednego z ekspertów-politologów,który po dymisji Leppera pwoiedzial:"prosze zauwazyć-nikt dziś już nie mówi o sprawie ojca Rydzyka, takie posunięcie jest bardzo po mysli PiS"
Moje pytanie brzmi: jeśli postępowanie w sprawie domniemanej korupcji Leppera toczy sie od jesieni poprzedniego roku-dlaczego ni z gruszki ni z pietruszki wybuchła właśnie wczoraj-dzień po tym,ak została rozdmuchana sprawa taśm o.Rydzyka? Odpwoiedź ciś nie się sama na usta,ale to chyba zbyt proste?
Miałam identyczne refleksje w odniesieniu do tych celowanych prowokacji-włos się na głowie jeży, masz rację ith- w ten sposób można "umoczyć" każdego. Stare dobre ,znane z ciemnych kart hostorii tego kraju i Wielkiego Brata ze Wschodu...
I interpretacja klapy "jako sukces"-to niegodne i żenujące.
Mam nadzieję,że w tym wypadku będzie tak jak w bajce dla dzieci-
"chodził wilk razy kilka-ponieśli i wilka".
Bo w baśniach dla dzieci duża mądrośc tkwi:)
Pozdrawiam:)
ps
gdyby słowa nawet 10 razy mniej ostre niż te,które Rydzyk wypowiedizał pod adresem Prezydentowej i Prezydenta-
padły z ust kogokolwiek z opozycji- PiS by się zapluł z oburzenia,mogłaby wybuchnąć niemal"wojna domowa"
W przypadku tej nieciekawej persony-nabrano wody w usta.
To według mnie świadczy o braku jakiegokolwiek honoru.
"ktoś pluje, a ten na kogo sie pluje-mówi,że to deszcz"
Ile można poświęcić...nawet honor dla utrzymania niezbędnych głosów .
O ile w ogóle w odniesieniu do polityki zasadne jest mówienie o honorze...
Zgadzam się, że sprawa Leppera jest w jakimś stopniu na rękę PiS... Jednak to, że wypłynęła teraz wynika chyba z nieudacznictwa CBA. Cała akcja po prostu mogła zostać "wydana" przez wójta gminy, w której ponoć działka się znajodowała. Wróciły do niego dokumenty do uzupełnienia i zauważył on sfałszowanie jego podpisu. Powiadamiając prokuraturę nieświadomie ostrzegał podejrzanych. CBA musiało więc wkroczyć nie upolowawszy grubego zwierza...
Co do honoru to juz przyzwyczaiłem się, że PiS tylko dużo o nim mówi... Bardziej cynicznej partii nie było chyba jeszcze w II, III ani IV RP.
Prześlij komentarz