sobota, 18 sierpnia 2007

Nunavut? - Nie Nunavik!!!

Muszę przyznać, że w pewien sposób podziwiam anglosasów. Potrafią rozwiązywać sprawy nie nie troszcząc się o pryncypia. Dzięki swojemu pragmatyzmowi przeprowadzane zmiany może trwają dłużej ale nie mają rewolucyjnego charakteru. Ale przez to są przeprowadzane mniej boleśnie. Jedną z takich "wielkich spraw" jest w Kanadzie samorząd dla ludności autochtonicznej. Póki co brak sensownych propozycji na kompleksowe rozwiązanie tej kwestii. Rząd jednak nie ogranicza się do wskazania niemożliwości działania ale stara się wychodzić na przeciw oczekiwaniom organizacji autochtonicznych.
Pierwszą taką inicjatywą na dużą skalę było wydzielenie z Terytoriów Północno Zachodnich Nunavutu. Teraz nowe ziemie zostaną przekazane Innuitom we władanie. Tym razem sprawa jest jednak bardziej skomplikowana bo cała operacja dotyczy nie zarządzanego przez Ottawę terytorium ale części prowincji i to nie byle jakiej bo Quebecu. Nunavik obejmie aż jej 1/3 powierzchni. Będzie podlegał jej władzom ale jednocześnie cieszył się dość daleko posuniętą autonomią. To w gestii władz Nunavik będzie szkolnictwo, podatki, służba zdrowia i lotniska. Co więcej 21-osobowe Zgromadzenie będzie mogło uchwalać własne prawo...
Na olbrzymim terytorium Nunavik żyje tylko 11 tys. Innuitów mieszkających w 14 osadach (nie śmiem określić ich miastami). Eksperyment z autonomią powinien się jednak udać zważywszy na olbrzymie bogactwa naturalne jakie się tam znajdują. Oficjalne powstanie Nunavik jest planowane na rok 2009. Pomysł na wydzielenie części terytorium Quebecu nie wszystkim się podoba. Może mieć to bowiem pewne znaczenie przy ewentualnym referendum niepodległościowym. Innuici raczej zagłosowaliby przeciw co mogłoby być pretekstem do odłączenia terytorium autonomii od Quebecu...

Brak komentarzy: