Sympatyków LPR uspokajam, Amerykanie na cel swojej imigracji nie wybierają Polski. Nie grozi nam więc zalew wszelkiego lewactwa, niezadowolonego z “najlepszego od 16 lat” prezydenta Busha. Jak pokazują badania przeprowadzone przez ACS wśród imigrujących najwięcej jest osób dobrze wykształconych, którzy za granicą mają po prostu nieco lepsze widoki na karierę. Po raz drugi uspokajam tym razem nieco szerzej zwolenników istniejącej koalicji (najlepszej od 16 lat) nie grozi mam najazd butnych i aroganckich wykształciuchów, którzy zawsze wszystko wiedzą najlepiej. Badania dotyczą tylko imigracji Amerykanów do Kanady. Kto by pomyślał, że z raju też można chcieć wyjechać.
Kanadyjczycy się cieszą bo do ich kraju przyjechało w 2006 roku 10 942 osób zza ich południowej granicy. Najwięcej do Ontario a potem Kolumbii Brytyjskiej i Quebecu. To wynik całkiem niezły, zważywszy, że w porównaniu z rokiem 2002 liczba Amerykanów przyjeżdżających do Kanady wzrosła dwukrotnie. Na nas pewnie nie robi to wrażenia ale czego można się spodziewać po kraju z którego wyjeżdża rocznie pewnie z pół miliona obywateli... Radość wśród Kanadyjczyków jest tym większa, że większość z nich jest doskonale wykształcona. Mają więc Kanadyjczycy odrobinę satysfakcji bo przez lata to USA “wykradało” im najlepiej wykształconych obywateli. Zresztą nie tylko, kto śledzi chociażby rynek muzyczny czy filmowy ten pewnie zauważył mnogość Kanadyjczyków, którzy dla swojej kariery musieli ruszyć na południe. Zważywszy, że Kanada to kraj o olbrzymim terytorium i stosunkowo małej liczbie ludności (32 852 849 – stan na kwiecień 2007) imigracja do Stanów zawsze była dla tego państwa istotnym problemem. Już w XIX wieku liczne rzesze imigrantów przyjeżdżały do brytyjskiej Kanady tylko po to by ruszyć dalej na południe. A przecież wciąż istnieją w tym kraju miejsca aż się proszące o zaludnienie, szczególnie w prowincjach preryjnych. Temu zresztą służy dość skomplikowana polityka imigracyjna jaką prowadzi Kanada, polegająca np. na uzależnianiu przyjęcia imigranta od zamieszkania na “wsi” i uprawie niemal podarowanej przez rząd ziemi.
Radość Kanadyjczyków jednak nie jest do końca uzasadniona. Nadal więcej osób wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych niż stamtąd przyjeżdża. W 2006 roku ubytek netto to 12 971 osób. Nieco mniej niż w roku poprzednim ale nadal przecież to liczba większa od liczby imigrujących ze Stanów. Nie podam więcej danych statystycznych, bo jak sugerują niektórzy robię to za często. Zainteresowani nich po prostu wejdą na strony ACS i przeczytają sobie raport. A swoją drogą szkoda, że nie ma w nim za dużo o przyczynach takich zachowań. Sam byłbym ciekawy na ile decydują o tym czynniki ekonomiczne a na ile polityczne. Dla Amerykanów, którym się wydaje, że nie istnieje nic poza USA nawet wyjazd na stałe do nieodległej Kanady musi być sporym wyzwaniem...
Kanadyjczycy się cieszą bo do ich kraju przyjechało w 2006 roku 10 942 osób zza ich południowej granicy. Najwięcej do Ontario a potem Kolumbii Brytyjskiej i Quebecu. To wynik całkiem niezły, zważywszy, że w porównaniu z rokiem 2002 liczba Amerykanów przyjeżdżających do Kanady wzrosła dwukrotnie. Na nas pewnie nie robi to wrażenia ale czego można się spodziewać po kraju z którego wyjeżdża rocznie pewnie z pół miliona obywateli... Radość wśród Kanadyjczyków jest tym większa, że większość z nich jest doskonale wykształcona. Mają więc Kanadyjczycy odrobinę satysfakcji bo przez lata to USA “wykradało” im najlepiej wykształconych obywateli. Zresztą nie tylko, kto śledzi chociażby rynek muzyczny czy filmowy ten pewnie zauważył mnogość Kanadyjczyków, którzy dla swojej kariery musieli ruszyć na południe. Zważywszy, że Kanada to kraj o olbrzymim terytorium i stosunkowo małej liczbie ludności (32 852 849 – stan na kwiecień 2007) imigracja do Stanów zawsze była dla tego państwa istotnym problemem. Już w XIX wieku liczne rzesze imigrantów przyjeżdżały do brytyjskiej Kanady tylko po to by ruszyć dalej na południe. A przecież wciąż istnieją w tym kraju miejsca aż się proszące o zaludnienie, szczególnie w prowincjach preryjnych. Temu zresztą służy dość skomplikowana polityka imigracyjna jaką prowadzi Kanada, polegająca np. na uzależnianiu przyjęcia imigranta od zamieszkania na “wsi” i uprawie niemal podarowanej przez rząd ziemi.
Radość Kanadyjczyków jednak nie jest do końca uzasadniona. Nadal więcej osób wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych niż stamtąd przyjeżdża. W 2006 roku ubytek netto to 12 971 osób. Nieco mniej niż w roku poprzednim ale nadal przecież to liczba większa od liczby imigrujących ze Stanów. Nie podam więcej danych statystycznych, bo jak sugerują niektórzy robię to za często. Zainteresowani nich po prostu wejdą na strony ACS i przeczytają sobie raport. A swoją drogą szkoda, że nie ma w nim za dużo o przyczynach takich zachowań. Sam byłbym ciekawy na ile decydują o tym czynniki ekonomiczne a na ile polityczne. Dla Amerykanów, którym się wydaje, że nie istnieje nic poza USA nawet wyjazd na stałe do nieodległej Kanady musi być sporym wyzwaniem...
3 komentarze:
A u nas LPR i PiS się też radują, bo wyjazd ludzi wykształconych z USA spowoduje ich uzupełnienie ludźmi z innych rejonów świata, m.in. Polakami, którzy są tam cenieni, a jak wiadomo wykształcony, inteligentny i posiadający świadomość polityczną Polak, to nie wyborca wspomnianych wyżej partii.
cóż, wydaje mi się,że daniel w spwim komentarzu trafił w sedno sprawy na naszym gruncie.
A gwoli ciekawostki-mma znajomego-jest w USA od 1970-jest wykształcony,ma niezłą sytację finansową etc,ale nie wrósł przez te lata w amerykanski grunt. Nie podoba mu się też coraz bardziej polityka administracji amerykanskiej-zatem...za 5 lat (zdjaje sie,że wtedy przechodzi na emeryturę) wraca do Polski. Już się zdecydował i raczej nic go od tego nie odwiedzie.
No ale łatwiej wrócić,mając zagraniczną emeryturę...Pozdrawiam.
Daniel - trochę przerażająca to logika ale niestety coś w tym jest:). Może dlatego obecna władza oprócz narzekań na UE i władzę poprzednią nic nie robi by jednak ograniczyć wyjazd młodych ludzi do pracy za granicą.
Su - Niesety twój znajomy ma alternatywę a większość naszych rodaków nie. Zawsze może do Stanów wrócić;). Nie wiem czy ma dzieci ale jeśli ta to pewnie już nie czują one zbyt dużego związku z Polską i zastaną za wielką wodą...
Prześlij komentarz